Poseł Partii Socjalistycznej (PS) Pierre Ghionga zaproponował w czwartek w parlamencie regionalnym w Ajaccio, by korsykański otrzymał status języka oficjalnego na wyspie, równorzędnie z francuskim. Przy okazji przedstawił obszerny raport na temat języka swoich przodków, w wersji dwujęzycznej, francuskiej i korsykańskiej.
– Potrzebujemy prawdziwej rewolucji kulturowej! Wszystkie obrady na poziomie gmin i regionów powinny się odbywać w obu językach. Także dokumenty urzędowe powinny być dostępne w dwóch wersjach – przekonywał Ghionga swych kolegów. Po trzech dniach burzliwej debaty większość z nich poparła jego propozycję. Niedługo powstanie specjalna komisja parlamentarna, której zadaniem będzie opracowanie odpowiedniej ustawy do końca 2012 roku. Wszystkie instytucje na Korsyce mają też zostać zmuszone do podpisania „Karty języka korsykańskiego" z 2007 roku, która zobowiązuje je do używania tego języka w komunikacji wewnętrznej i zewnętrznej.
– To duży sukces, biorąc pod uwagę, że domagaliśmy się tego od co najmniej 10 lat. To jedyna szansa na to, by nasz język przetrwał. Coraz mniej ludzi mówi po korsykańsku, a kilka godzin lekcji w szkole nie wystarczy, by pozostał on żywy. Kiedy język nie jest używany zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej, ginie. Zgodnie z klasyfikacją UNESCO korsykański ze względu na znikomą liczbę użytkowników jest dziś zagrożony wymarciem – mówi „Rz" radna korsykańskich nacjonalistów Corsica Libera (CL) Rosa Prosperi.
Według niej firmy korsykańskie nie mogą dziś wpisać do ogłoszenia, że szukają pracowników mówiących po korsykańsku. – To jest dla nas nie do przyjęcia – dodaje.
Ochrona języka korsykańskiego to jeden z głównych postulatów ugrupowań nacjonalistycznych, które widzą w nim ważny krok na drodze do zwiększenia autonomii wyspy. Ich zdaniem dominacja francuskiego doprowadziła do tego, że dziś młodzi ludzie, by mieć szanse na rynku pracy, nie chcą się uczyć własnego języka i tracą w ten sposób tożsamość.