Prezydent Pierre Nkurunziza od razu udał się na miejsce ataku.

Ogłoszono trzydniową żałobę narodową. Bużumbura, stolica Burundi, jest siedzibą rebeliantów - Narodowych Sił Wyzwolenia i ich dawnego przywódcy Agathona Rwasy. Atak na bar mógł być zemstą Rwasy za egzekucje członków jego oddziałów.

W barze odbywało się spotkanie ekipy piłkarskiej Ligi Młodych partii rządzącej. - Do baru wtargnęły dzisiątki osób w mundurach z kałasznikowami i granatami. Kazali się wszystkim położyć na ziemię i zaczęli strzelać - relacjonuje jeden z uratowanych.

W Burundi w latach 1993-2006 trwała wojna domowa. Wybory, które odbyły się w zeszłym roku zostały zbojkotowane przez opozycję. Po wyborach kraj ogarnęła kolejna fala przemocy.