- Wystartował, wykonał jeden obrót i po prostu spadł do góry nogami. Najpierw w wodzie znalazło się śmigło. Reszta zatonęła bardzo szybko - mówi świadek katastrofy.
- Kiedy śmigłowiec wystartował, wszystko było normalnie. Aż nagle zaczął się kręcić i spadł. Woda w rzece wirowała. Każdy kto to widział, mógł stwierdzić, że nie jest dobrze - opowiadał mężczyzna.
Nie wiadomo co było przyczyną katastrofy prywatnej maszyny typu Bell 206 z pięcioma osobami na pokładzie. Do katastrofy doszło na wysokości wieżowca Empire State Building. Maszyna szybko zatonęła.
Ekipom ratowniczym udało się wyciągnąć z wody cztery osoby - pilota i trzech pasażerów. Stan co najmniej dwóch z nich jest ciężki. Nie udało się uratować piątej osoby lecącej tym śmigłowcem. Ciało kobiety znaleziono po kilkunastu minutach.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną wypadku.