Tak anonimowe źródło skomentowało deklarację przyszłego ambasadora USA w Moskwie. W czasie przesłuchania przez senacką komisję Michael McFaul stwierdził, że amerykańsko-rosyjskie negocjacje w tej sprawie znalazły się w ślepym zaułku. I zapewnił, że Waszyngton odrzuca żądanie Kremla, by udzielić mu prawnie wiążących gwarancji, że tarcza nie osłabi rosyjskich możliwości atomowego odstraszania.
Dlaczego Amerykanie odrzucają rosyjską propozycję? – Po pierwsze dlatego, że gdyby się zgodzili, dawałoby to Moskwie – pod pozorem, że grozi to Rosji – możliwość blokowania praktycznie wszystkich rozwiązań zawartych w projekcie tarczy, w tym jakiegokolwiek jej rozwoju w przyszłości – mówi „Rz" rosyjski ekspert ds. obrony Aleksander Golc. – Rosja mogłaby wstrzymywać amerykańskie działania przez długie i bezsensowne negocjacje.
Po drugie – w USA będą wybory, republikanie atakują demokratów między innymi za rzekomą miękkość wobec Moskwy, administracja musi więc pokazać, że jest twarda – zauważa nasz rozmówca.
Ponieważ McFaul to nie tylko przyszły ambasador, ale i główny architekt polityki administracji Baracka Obamy wobec Moskwy (był doradcą prezydenta i dyrektorem ds. Rosji i Eurazji w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego), Rosja traktuje jego wypowiedź jako oficjalną deklarację Waszyngtonu.
Pragnący zachować anonimowość rozmówca „Kommiersanta" z Kremla oświadczył, że Moskwa uznaje tę sytuację za ostateczną i wyciąga z tego wnioski. A składanie przez USA niewiążących prawnie zapewnień, że nowy system nie jest skierowany przeciwko Rosji, nie interesuje Moskwy. – Mniej więcej wiemy już, co robić – mówi rozmówca gazety. – Nasza odpowiedź będzie tania, ale niezwykle skuteczna.