– Byłam z nimi szczera i wyjaśniłam, że jestem chrześcijanką i  mam bardzo silne przekonania religijne. One odpowiedziały, że to doceniają, i wyszły. Tyle zostało powiedziane – opowiadała Childress, gdy sprawą zajęły się lokalne media.

Jednak niedługo potem lesbijki wydały oficjalne oświadczenie, w którym nazwały chrześcijankę bigotką. – To było poniżające. Zachowała się tak, jakby chciała nas ukarać za chęć robienia z nią interesów. Ja wiem, że Jezus mnie kocha, i nie potrzebuję, by ona mi to mówiła. Nie po to tam poszłam. Chciałam tylko tort – skarżyła się Vodraska reporterom KCCI.

A potem do Victorii Childress zaczęły przychodzić pełne nienawiści e-maile. To nie koniec kłopotów właścicielki cukierni – lesbijki zastanawiają się bowiem nad złożeniem pozwu do sądu i mają ogromne szanse na wygraną. Znowelizowane w 2007 rok prawo  Iowa nie pozwala bowiem dyskryminować nikogo z powodu orientacji seksualnej. Spod tego paragrafu wyłączone są tylko instytucje stricte religijne.

Właścicielka cukierni przekonuje jednak, że jej decyzja nie miała nic wspólnego z dyskryminacją pary gejowskiej. – To nie ma z nimi nic wspólnego. Chodzi o moje przekonania – podkreśla i sama czuje się atakowana z powodu swojej wiary. – Ludzie mówią mi, że są dumni, iż stanęłam w obronie swoich przekonań, bo w dzisiejszych czasach nie tak wielu to robi – opowiadała w telewizji KCCI.

To nie pierwszy przypadek, gdy w Ameryce cukiernik trafia pod pręgierz homoseksualnego lobby. W zeszłym roku małżeństwo w Indianie odmówiło przygotowania babeczek w kolorach gejowskiej tęczy. – Jesteśmy rodzinną firmą i mamy dwie młode, podatne na wpływy córki. Uznaliśmy, że lepiej nie przyjmować tego zlecenia – wyjaśniał w mediach David Stockdon, podkreślając, że jego cukiernia nie zgodziłaby się również na zrobienie słodyczy z obscenicznym hasłem.