Toczące się od lat spory wokół ulg podatkowych dla włoskiego Kościoła wybuchły z całą mocą, gdy premier Mario Monti w zeszłym tygodniu ogłosił listę drakońskich cięć i danin czekających Włochów w najbliższej przyszłości. Najwięcej emocji oprócz zmiany systemu emerytalnego wzbudziło wprowadzenie zniesionego przez rząd Silvia Berlusconiego podatku od pierwszej nieruchomości i znaczne podniesienie daniny od następnych.
Włoscy hierarchowie skrytykowali plan Montiego jako godzący w najbiedniejszych, spotykając się natychmiast z zarzutami o hipokryzję i egoizm. Krytycy podnieśli, że Kościół, zwolniony z podatku od nieruchomości w przypadku miejsc kultu, szkół, domów opieki etc., bezprawnie rozciąga ten przywilej na budynki, w których prowadzi działalność komercyjną.
Telewizja RAI pokazała film zrobiony ukrytą kamerą, z którego wynika, że wiele należących do organizacji kościelnych „domów dla księży" czy „domów pielgrzyma" w rzeczywistości działa jak hotele, wynajmując pokoje turystom. Prasa ujawniła dokument, w którym komisja rzymskiego Senatu szacuje, że dzięki takim i podobnym praktykom miasto straciło w 2009 r. 25 mln euro (podatek od nieruchomości jest podatkiem ściąganym przez gminy).
Wiele „domów pielgrzyma" w rzeczywistości działa jak hotele, czysto komercyjnie
Tygodnik „L'Espresso" wyliczył, że w ten sposób włoski Kościół oszczędza, a budżety gmin tracą 700 mln euro niezapłaconych, a należnych podatków rocznie. Co więcej, prowadzące ukryty biznes organizacje kościelne nie płacą podatku dochodowego od osób prawnych, na czym według szacunków popularnego „L'Espresso" budżet państwa ma tracić dalsze 800 mln euro rocznie. A wszystko to ma godzić w zasady uczciwej konkurencji i unijne prawo, czym już zajmuje się Komisja Europejska.