Włoski sąd zawarł tę konkluzję w opublikowanym właśnie uzasadnieniu wyroku dożywotniego więzienia dla jednego z bossów sycylijskiej cosa nostra. Francesco Tagliavia został skazany za zlecenie wielu zamachów bombowych w 1993 roku. Sąd stwierdził przy okazji, że ciężkie zarzuty pod adresem Berlusconiego i jego partii formułowane przez wielu skruszonych gangsterów nie znalazły cienia potwierdzenia.
W piątek w innym procesie sąd kasacyjny unieważnił wyrok dziewięciu lat więzienia wydany na bliskiego współpracownika byłego premiera, pochodzącego z Sycylii senatora Marcella Dell'Utri. Oskarżono go i skazano za „wspieranie mafii z zewnątrz". Miał też być pośrednikiem w rokowaniach między cosa nostra a Silviem Berlusconim. Sąd kasacyjny uznał, że sędziowie, którzy skazali senatora, byli stronniczy, odmówili należnych praw obronie i wydali wyrok, nie dysponując żadnymi dowodami.
Berlusconi po raz pierwszy o związki z mafią został oskarżony w 1994 roku. Wówczas, gdy jako premier Włoch przewodniczył szczytowi G7 w Neapolu poświęconemu walce ze zorganizowaną przestępczością, prokuratura na oczach kamer wręczyła mu zawiadomienie o prowadzonym w tej sprawie śledztwie. Jego brata Paola w związku z tą sprawą aresztowano. Obaj zostali uniewinnieni, ale oskarżenia powracały, zazwyczaj przed wyborami.
Berlusconiemu zarzucano, że pieniądze na rozkręcenie biznesu budowlanego w latach 80. otrzymał od mafii. Potem imputowano, że to Berlusconi stał za serią mafijnych zamachów bombowych, w tym na antymafijnych prokuratorów Paola Borsellino i Giovanniego Falcone w 1992 roku. Równocześnie prokuratorzy, powołując się na zeznania gangsterów, którzy poszli na współpracę ze służbami, zarzucili Berlusconiemu, że ułożył się z mafią. W zamian za ochronę swoich interesów i złagodzenie reżimu więziennego dla mafiosów oferowała mu ona polityczne wsparcie na kontrolowanym przez siebie terytorium i zakończenie kampanii bombowej prowadzonej na terenie całych Włoch.
Te ciężkie, ale wymykające się jakiejkolwiek logice zarzuty były przedmiotem wielu śledztw i procesów, setek artykułów i programów publicystycznych w telewizji. Teraz sąd we Florencji orzekł, że różne instytucje państwa włoskiego rzeczywiście prowadziły negocjacje z mafią, ale zanim Berlusconi zajął się polityką (koniec 1993 roku). Oba wyroki kompromitują włoski wymiar sprawiedliwości, bo sugerują, że przez lata prokuratorzy i sędziowie świadomie prześladowali Berlusconiego i Dell'Utriego, szukając nieistniejących dowodów dla własnych karkołomnych teorii spiskowych.
Korespondencja z Rzymu