Dzmitryj Kanawałau i Uładzisław Kawaliou zostali zabici strzałem z pistoletu w tył głowy. Podczas egzekucji klęczeli na kolanach.
Zostali straceni za dokonanie zamachu bombowego w mińskim metrze 11 kwietnia zeszłego roku, w którym zginęło 15 osób, a kilkaset poniosło obrażenia. Ich wina wzbudza jednak olbrzymie wątpliwości. Obaj co prawda podczas śledztwa przyznali się do zamachu, ale już przed sądem Kawaliou oświadczył, że jest niewinny, a zeznania zostały na nim wymuszone.
Matka Uładzisława Kawalioua, Lubou, dowiedziała się o egzekucji w sobotę. Nie wierzyła w winę syna ani podczas procesu, ani po ogłoszeniu wyroku. Nie wierzy w nią także teraz. W rozmowie z Radiem Swaboda zapowiedziała, że będzie prosiła Aleksandra Łukaszenkę, który nie skorzystał wobec skazanych z prawa łaski, o audiencję. – Chcę spojrzeć w oczy człowiekowi, od którego wszystko zależało – powiedziała.
Lubou Kawalioua walczyła o syna od momentu jego aresztowania. Komentowała w opozycyjnych mediach powstające podczas procesu wątpliwości co do winy oskarżonych. Przy pomocy opozycjonistów dotarła do Parlamentu Europejskiego, żeby błagać o pomoc dla syna.
– Pośpieszna egzekucja to skutek mojej walki – mówi matka. Dodaje, że słyszała już zarzut, że niepotrzebnie skorzystała z pomocy opozycji i apelowała o ratowanie syna w Europie: – Sugerowano mi, że wszystko byłoby dobrze, gdybym po cichu poprosiła prezydenta o łaskę.