Cameron leczy NHS

Brytyjska służba zdrowia jest studnią bez dna. Ale reforma budzi opór

Publikacja: 21.03.2012 00:06

Protest pracowników brytyjskiej służby zdrowia (Londyn, 7 marca)

Protest pracowników brytyjskiej służby zdrowia (Londyn, 7 marca)

Foto: PAP/EPA

Rząd Davida Camerona jest o krok od przeforsowania jednej z najbardziej kontrowersyjnych reform, które mają zmienić oblicze rozrośniętej i niewydolnej służby zdrowia. Brytyjczycy od dawna żartowali, że sektor opieki medycznej to największy pracodawca po chińskiej armii i indyjskich kolejach. Jak sprawdziła BBC, żart nie odbiega daleko od prawdy. Brytyjska National Health Service (NHS) zatrudnia 1,7 miliona osób i jest na piątym miejscu wśród największych pracodawców na świecie. Więcej ludzi zatrudniają jedynie amerykański Departament Obrony, armia Chińskiej Republiki Ludowej, sieć supermarketów Wal-Mart i MacDonald's.

– Nasza służba zdrowia to studnia bez dna, dlatego reformy są konieczne. W czasach rządów Partii Pracy liczba zatrudnionych osób dramatycznie wzrosła. O 100 procent zwiększyły się także wydatki. Ale lwia część poszła na biurokrację – mówi „Rz" Ryan Bourne, ekspert Centre for Policy Studies w Londynie.

Eksperci wyliczają, że w 1999 roku Wielka Brytania wydawała na opiekę medyczną 58 miliardów funtów. Dziesięć lat później wydatki przekroczyły 100 miliardów funtów, czyli 7,5 proc. brytyjskiego PKB. To ciągle mniej niż średnia w krajach OECD, która wynosi 9,5 proc., ale statystyki wskazują, że za wzrostem brytyjskich wydatków nie idzie poprawa poziomu usług. Pacjenci miesiącami czekają na specjalistyczne zabiegi, więcej osób niż w innych krajach rozwiniętych umiera na raka czy na zawał serca. Na 1000 mieszkańców przypadają tylko cztery szpitalne łóżka. To dwa razy mniej niż na Słowacji czy Węgrzech. Lepiej jest nawet w Polsce, gdzie na 1000 mieszkańców przypada pięć miejsc w szpitalach.

Mimo zatrudnienia w ostatnich latach tysięcy lekarzy i pielęgniarek związki zawodowe twierdzą, że jest ich wciąż za mało. Z opublikowanego właśnie raportu Royal College of Nursing (RCN) wynika, że chorzy emeryci nie mogą liczyć na odpowiednią opiekę, bo jedna pielęgniarka przypada na dziewięciu takich pacjentów. Zdaniem RCN pielęgniarka powinna nadzorować najwyżej siedem osób, a najlepiej, gdyby doglądała pięciu.

Koalicja konserwatystów i liberalnych demokratów, która odsunęła w maju 2010 roku od władzy laburzystów, chce całkowicie zreformować system opieki medycznej. Wydatki zamrożono na dotychczasowym poziomie. Gotowa jest też ustawa medyczna. Wczoraj dokument zatwierdziła Izba Lordów. Wystarczy podpis królowej, by dokument został przyjęty.

– To bardzo kontrowersyjna ustawa. Służba zdrowia była całkowicie darmowa i Brytyjczycy chcą, aby tak pozostało. Tymczasem główny zamysł reform polega na zwiększeniu udziału sektora prywatnego. Wiele osób obawia się, że to otwiera drogę do prywatyzacji – tłumaczy „Rz" Stephen Fisher, politolog z uniwersytetu w Oksfordzie.

400 osobistości świata medycznego zaapelowało o wyrzucenie ustawy do kosza. Przeciwnicy reform liczą, że 86-letnia Elżbieta II nie złoży podpisu pod dokumentem. Szanse na to są jednak bliskie zeru, bo królowa w czasie 60 lat swojego panowania nie odrzuciła ani jednego dokumentu przedłożonego jej przez rząd. Znajdująca się w opozycji Partia Pracy desperacko próbuje opóźnić wejście w życie ustawy i zażądała specjalnej debaty w Izbie Gmin.

– To niepotrzebne wywoływanie paniki. Służba zdrowia, tak jak do tej pory, pozostanie darmowa. Wprowadzono w niej jednak element konkurencji, aby szpitale musiały walczyć o pacjentów, oferując niższe ceny i lepszy standard usług. Tylko w ten sposób można zwalczyć biurokrację i poprawić wydajność – przekonuje Bourne.

Politolodzy ostrzegają, że jeśli reforma się nie powiedzie, rząd zapłaci wysoką cenę.

– Może być tak jak z podatkiem poll tax, który wywołał bunt społeczny i doprowadził do odsunięcia Margaret Thatcher od władzy. Jeśli natomiast reforma się uda, Brytyjczycy mogą zaakceptować sektor prywatny w służbie zdrowia, tak jak to było wcześniej z innymi służbami publicznymi – mówi dr Fisher.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora w.lorenz@rp.pl

Rząd Davida Camerona jest o krok od przeforsowania jednej z najbardziej kontrowersyjnych reform, które mają zmienić oblicze rozrośniętej i niewydolnej służby zdrowia. Brytyjczycy od dawna żartowali, że sektor opieki medycznej to największy pracodawca po chińskiej armii i indyjskich kolejach. Jak sprawdziła BBC, żart nie odbiega daleko od prawdy. Brytyjska National Health Service (NHS) zatrudnia 1,7 miliona osób i jest na piątym miejscu wśród największych pracodawców na świecie. Więcej ludzi zatrudniają jedynie amerykański Departament Obrony, armia Chińskiej Republiki Ludowej, sieć supermarketów Wal-Mart i MacDonald's.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022