Koreańczycy z Północy po raz pierwszy ogłosili swe plany w połowie marca. Od tego czasu USA, Japonia i Korea Południowa zabiegały o zmianę decyzji. Barack Obama sugerował, że w razie odpalenia rakiety USA nie udzielą Korei obiecanej pomocy żywnościowej. Wczoraj koreańska agencja informacyjna KCNA podała jednak, że Pjongjang nie zrezygnuje ze swych planów.
– Korea Północna nie zrezygnuje z prawa do wynoszenia na orbitę okołoziemską pokojowych satelitów – głosi komunikat. KCNA podała też, że Korea zaprosiła ekspertów NASA, żeby „mogli na własne oczy się przekonać o pokojowym charakterze tego wydarzenia". Koreańczycy przekonują, że chcą wynieść na orbitę satelitę meteorologicznego. Jednak zachodni eksperci są przekonani, że chodzi o przetestowanie rakiety balistycznej Unha-3, której zasięg może wynosić nawet 4 tys. kilometrów. – Satelita jest tylko próbą ominięcia rezolucji ONZ, która zakazuje Korei Północnej rozwijania potencjału nuklearnego – mówi prof. Stephen Weber, specjalista ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z Uniwersytetu Berkeley. – Koreańczycy kolejny raz testują cierpliwość świata, ale mogą się przeliczyć, bo Obama rzeczywiście jest skłonny odciąć im pomoc żywnościową.
Deklaracja Północy zbiegła się z zakończonym wczoraj szczytem atomowym w Seulu. Japonia i Korea Południowa zapowiedziały, że zestrzelą rakietę, jeśli pojawi się nad ich terytorium. Tokio chce wysłać w rejon Morza Wschodniochińskiego niszczyciele i rozmieścić rakiety Patriot w południowej części kraju, nad którą prawdopodobnie będzie przelatywać rakieta .