Rz: Co by się stało, gdyby Chiny zaniechały deportowania Koreańczyków przekraczających nielegalnie granicę?
Aidan Foster-Carter
: Oznaczałoby to zasadniczą zmianę polityki Pekinu wobec Pjongjangu. Chiny poszukują od dawna sposobu na wyrażenie swego niezadowolenia z polityki nowych władz Korei. Oliwy do ognia dolała decyzja o dokonaniu próby rakietowej, co nie spodobało się w Pekinie. Chiny poparły nawet niekorzystne dla Korei oświadczenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w tej sprawie. To zasadnicza różnica w stosunku do wcześniejszych deklaracji wspierających Koreę. Jedną z przyczyn takiej polityki była obawa przed niestabilnością na południowej granicy.
Co oznaczałoby otwarcie granicy dla samej Korei?
Skutek byłby jednak taki jak na Węgrzech, gdy otwarta została granica do Austrii dla uciekinierów z NRD. Pamiętamy, czym to się skończyło. Niektórzy sięgają po porównania do granicy na Rio Grande pomiędzy USA i Meksykiem, ale jest to mało adekwatne, bo Meksykanom nie grożą tak poważne konsekwencje jak uciekinierom z Korei. Część z nich zresztą zamierza do Korei powrócić po zgromadzeniu za granicą jakichś oszczędności. Nie jest to więc emigracja polityczna sensu stricte. Opozycjo- nistami stają się jednak nierzadko represjonowani za próbę opuszczenia kraju.