Słabo słyszalny głos Warszawy

Do unijnej służby zagranicznej dostało się niewielu Polaków, co ma wpływ na kierunki polityki Wspólnoty

Aktualizacja: 30.04.2012 01:59 Publikacja: 30.04.2012 01:58

1 maja 2004 roku wielu Polaków świętowało przystąpienie naszego kraju do UE. Liczyli także na obsadz

1 maja 2004 roku wielu Polaków świętowało przystąpienie naszego kraju do UE. Liczyli także na obsadzenie przez rodaków ważnych stanowisk w Brukseli

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Korespondencja z Brukseli



Maciej Popowski, zastępca sekretarza generalnego Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, jest najwyższym rangą polskim dyplomatą w Unii. Oprócz niego możemy się  pochwalić Polakami na stanowiskach ambasadorów w Seulu, Bejrucie i – wkrótce – w Kijowie. W centrali ESDZ Polaków na kierowniczych stanowiskach praktycznie nie ma. Poza Popowskim jedna Polka – kierownik wydziału. Nasi kandydaci przepadają w konkursach albo się do nich nie zgłaszają.



Brak doświadczenia



– Dyplomaci z naszego regionu Europy są często świetnymi specjalistami w wąskich dziedzinach. Ale brak im doświadczenia unijnego, które mają ich konkurenci z państw, które wcześniej weszły do UE. To jest problem średniego pokolenia, w następnych  jest już inaczej – zauważa  Popowski. Poza tym ESDZ jest w dużej części przedłużeniem wcześniej istniejącej Dyrekcji Generalnej ds. Stosunków Zewnętrznych w Komisji Europejskiej. A tam Polaków nie było, bo – zauważa Popowski – w gronie dyplomatów świadomość korporacyjna jest silniejsza niż w innych dziedzinach. I ta dyrekcja skutecznie broniła się przed „barbarzyńcami" z nowych państw UE.



Gdy powstawała ESDZ, nierównowagę  zauważono, ale pomysł, by dokonać korekty, tworząc kwoty dla niedoreprezentowanych nacji, upadł. Zapisano jedynie, wskutek długotrwałych zabiegów Jerzego Buzka i Jacka Saryusza-Wolskiego, cel równowagi geograficznej. Po dwóch latach od istnienia służby, czyli w 2013 roku, ESDZ ma być zweryfikowana również pod tym kątem. – Już widać, że równowagi nie będzie. Będę zabiegał o mechanizmy korekcyjne – zapowiada Saryusz-Wolski.



Skromna reprezentacja Polaków razi w ESDZ, która ma reprezentować interesy Unii na świecie w imieniu wszystkich państw członkowskich.

Kto zadba o Wschód

– Ma to wpływ na kierunek polityki UE. Gdyby było więcej Polaków i ludzi naszego regionu, większa byłaby wrażliwość Unii na sprawy wschodnie czy bezpieczeństwo energetyczne  – uważa Saryusz-Wolski. W unijnych instytucjach stanowiska urzędnicze są obsadzane drogą konkursów. Teoretycznie wygrywają najlepsi, ale dba się też o równowagę geograficzną. Jak ją jednak zapewnić, jeśli przed 2004 rokiem w Brukseli nie było urzędników z naszego regionu? Dla Komisji Europejskiej zapewniono przejściowe kwoty po rozszerzeniu. Od 2004 do 2010 roku organizowano konkursy tylko dla osób z nowych państw członkowskich i to na różne szczeble. Od najniższych stanowisk sekretarskich i asystenckich poprzez najniższy szczebel samodzielny administratorów po średni szczebel kierowniczy szefów wydziałów, dalej dyrektorów i dyrektorów generalnych. System miał zapewnić obecność urzędników z nowej Europy, choć nie w liczbie porównywalnej ze starą Unią. Kwoty zostały wypełnione. Nierównowaga, która jest dziś, pozostanie na lata.

Swoi ludzie wszędzie

Kluczowe jest obsadzenie  różnych instytucji. To Komisja Europejska przygotowuje projekt legislacji, więc warto, by byli tam ludzie rozumiejący interesy danego kraju. Jeśli w dyrekcji ds. klimatu praktycznie nie ma Polaków czy ludzi z nowych krajów UE, to trudno się dziwić, że wychodzą z niej projekty zmierzające do szybkiego i całkowitego zakazania używania węgla do produkcji energii. Następnie projekt wędruje do Rady UE i Parlamentu Europejskiego. Tam można go poprawić w sposób korzystny dla kraju, ale do tego też potrzebni są urzędnicy. I skuteczna reprezentacja polityczna w europarlamencie. Trzeba mieć swoich przedstawicieli zgrupowanych w najważniejszych frakcjach – chadeckiej i socjalistycznej – i obsadzić nimi ważne stanowiska we władzach tych frakcji, we władzach komisji parlamentarnych i zabiegać o parlamentarne sprawozdania. Poseł sprawozdawca ma potężną władzę, to on w imieniu PE przygotowuje stanowisko izby w negocjacjach z radą.

Z badań naukowych jasno wynika, że  narodowość sprawozdawcy bardzo często gwarantuje, że dany kawałek legislacji będzie korzystny dla kraju jego pochodzenia. Polska ma zaledwie jednego szefa komisji parlamentarnej. Dopiero teraz polscy eurodeputowani dostali pierwsze w tej kadencji raporty legislacyjne. Najczęściej dostają je Niemcy.

Korespondencja z Brukseli

Maciej Popowski, zastępca sekretarza generalnego Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, jest najwyższym rangą polskim dyplomatą w Unii. Oprócz niego możemy się  pochwalić Polakami na stanowiskach ambasadorów w Seulu, Bejrucie i – wkrótce – w Kijowie. W centrali ESDZ Polaków na kierowniczych stanowiskach praktycznie nie ma. Poza Popowskim jedna Polka – kierownik wydziału. Nasi kandydaci przepadają w konkursach albo się do nich nie zgłaszają.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019