Według ekspertów „Płomień" jest najbardziej zaawansowaną technologicznie cyberbronią w historii. Arcydziełem programowania. Niezwykle trudny do wykrycia i niezwykle trudny do powstrzymania. Działa w sposób wyjątkowo złośliwy. Najpierw wykrada najbardziej tajne informacje, a następnie je kasuje. Może się podłączać do kamer i mikrofonów komputerów, a następnie rejestrować rozmowy prowadzone w pomieszczeniach, w których się znajdują.
„Płomień" jest zdalnie sterowany, operujący nim człowiek może go w dowolnej chwili uśpić lub uaktywnić. Jak wynika ze wstępnych raportów, wirus zaatakował komputery w Iranie, na palestyńskim Zachodnim Brzegu Jordanu, w Sudanie, Syrii, Libanie, Arabii Saudyjskiej i Egipcie. W sumie 5000 celów. Komputery należące do agencji rządowej, spółek i koncernów, a także instytucji edukacyjnych i osób prywatnych. Według ekspertów to największy tego typu atak wszech czasów.
Zajmująca się ochroną komputerów firma Kaspersky ogłosiła, że „Płomień" na pewno nie jest dziełem „znudzonego nastolatka", ale państwa. Tylko państwo dysponuje bowiem tak zaawansowanymi technologiami i może wyłożyć olbrzymie pieniądze, które są niezbędne do przygotowania takiego wirusa. Jaki kraj stoi więc za atakiem? Tropy prowadzą do Izraela.
Eksperci, którzy zbadali „Płomień", zauważyli, że bardzo przypomina on wirus Stux-net, który w 2010 roku zaatakował irańskie komputery i sparaliżował na pewien czas program nuklearny tego kraju. Powszechnie mówiono wówczas, że Stuxnet jest dziełem Izraelczyków, którzy starają się zrobić wszystko, aby reżim ajatollahów nie miał pocisków nuklearnych. Izrael widzi w tym bowiem śmiertelne zagrożenie dla swojej egzystencji.
Podejrzenia, że to państwo żydowskie roznieciło „Płomień", uprawdopodobnił wicepremier tego kraju Mosze Jaalon. Choć nie powiedział tego wprost, mocno to zasugerował. – Możemy przypuszczać, że każdy, kto dostrzega zagrożenie ze strony Iranu, podejmie rozsądne kroki, aby mu zaszkodzić. Choćby takie jak wysłanie tego wirusa – powiedział wicepremier w wywiadzie udzielonym wojskowej rozgłośni radiowej. – Izrael ma to szczęście, że jest krajem bogatym w zaawansowane technologie. To narzędzia, z których jesteśmy dumni i które otwierają nam rozmaite możliwości – dodał Jaalon.