Zorganizowany w meksykańskim Los Cabos na południu Półwyspu Kalifornijskiego szczyt przywódców najważniejszych państw świata obok sposobności do szukania dróg pokonania globalnego kryzysu ekonomicznego jest też okazją do spotkania w cztery oczy Baracka Obamy i Władimira Putina. Ten ostatni po raz pierwszy od wyborów występuje tym razem w starej i nowej zarazem roli prezydenta Rosji.
Zastępca doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Ben Rhodes potwierdził, że Obama miał przekonywać Putina do wspólnego rozwiązania kryzysu syryjskiego, a także do wpłynięcia na program atomowy Iranu. Z kolei doradca Putina Jurij Uszakow wśród tematów interesujących jego szefa wymienił rosyjskie zastrzeżenia dotyczące budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Europie. Amerykańscy komentatorzy zwracają uwagę na najostrzejszy od kilku lat ton wypowiedzi rosyjskich polityków, a także na krytykę Rosji wyrażaną ostatnio przez sekretarz stanu Hillary Clinton. Nie zapowiada to łatwego porozumienia obu przywódców. Z drugiej strony nawet mimo rozbieżności między oboma państwami Waszyngton nie zamierza blokować wstąpienia Rosji do Światowej Organizacji Handlu.
Głównymi tematami siódmego już szczytu G20 będą jednak wydarzenia w Grecji oraz kryzysowa sytuacja w Europie, bowiem partnerzy Unii Europejskiej na całym świecie, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, obawiają się, że dalsze pogorszenie nastrojów wokół strefy euro jest dziś główną przeszkodą w wychodzeniu globalnej gospodarki z kryzysu.
Zwrócił na to uwagę gospodarz szczytu, prezydent Meksyku Felipe Calderon, który podczas konferencji prasowej przed rozpoczęciem spotkania powiedział, że chodzi o to, „by Europa stała się bardziej wytrzymała i silniejsza, by umożliwić rozwój i poprawę nie tylko obecnej sytuacji, ale także by zapewnić na przyszłość odpowiednie mechanizmy monetarne, bankowe, rządowe i podatkowe, które pozwoliłyby uniknąć w przyszłości takiego kryzysu, z jakim mamy do czynienia obecnie". Europejskich partnerów do zdecydowanego działania ponaglał też amerykański sekretarz skarbu Timothy Geithner.
Na razie zwycięstwo proreformatorskich ugrupowań politycznych w Atenach dało Europejczykom nadzieję na odsunięcie groźby pogłębienia się kryzysu w strefie euro i przynajmniej chwilowe ustabilizowanie sytuacji wspólnej waluty.