Ilva to największa we Włoszech i jedna z największych hut i stalowni w Europie. Zatrudnia bezpośrednio 12 tys. pracowników, a pośrednio, gdy doliczyć kooperantów i dostawców, 20 tys. ludzi. Poza tym ma podstawowe znaczenie dla całego włoskiego przemysłu z samochodowym i budowlanym na czele. Wygaszenie pieców Ilvy miałoby nieobliczalne i fatalne skutki dla gospodarki całej Italii, bo pociągnęłoby za sobą przestoje lub nawet zamknięcie szeregu dużych fabryk.

Niemniej jednak taki właśnie nakaz wydał sąd w Tarancie (mieście portowym na południu) na wniosek prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie zatruwania przez Ilvę środowiska naturalnego, i to ze śmiertelnymi skutkami. Ze statystyk wynika, że w okolicach huty, a szczególnie w najbliżej położonej dzielnicy Tamburi, z powodu wdychania trujących pyłów w latach 1998-2010 zmarło blisko 400 osób. Zanotowano niemal 250 przypadków złośliwych nowotworów, blisko tysiąc przypadków poważnych chorób płuc i 250 - serca. Te dane kilkakrotnie przewyższają krajową średnią i nikt nie ma wątpliwości, że winowajcą jest zabójczy pył. Na tej właśnie podstawie sąd w Tarancie podjął decyzję o zamknięciu Ilvy. Włoska telewizja w licznych reportażach z Tarantu pokazuje, że czerwonawy pył przypominający rdzę zalega wszędzie - na talerzach telewizji satelitarnej, parapetach i szybach. Burmistrz Tarantu Ezio Stefano zakazał dzieciom w Tamburi zabawy na świeżym powietrzu. Mieszkanka dzielnicy zaprosiła kamery telewizję RAI, przejechała dłonią po kafelkach balkonowej podłogi i pokazując umorusaną rękę, powiedziała: „My to wszystko mamy w płucach. My tym oddychamy codziennie. Mój lekarz na podstawie zdjęć Roentgena mówi, że mam płuca tak czarne, jakbym mieszkała całe życie w kopalni, a jestem gospodynią domową".

Mimo to zarówno ona, jak wszyscy niemal pracownicy Ilvy i ich rodziny powtarzają jak mantrę: „Wolimy umrzeć na raka niż z głodu". I wyszli na ulice, zablokowali autostrady i rozpoczęli okupację ratusza, protestując przeciw decyzji sądu. „Prawie każdy w Tamburi ma w rodzinie zmarłego albo ciężko chorego z powodu pyłu, ale mamy też kredyty do spłacenia i dzieci

Tragiczny dylemat mieszkańców Tarantu, czy umrzeć od pyłu czy z głodu, odbił się szerokim echem w całej Italii. W niedzielę Benedykt XVI powiedział, że jednoczy się z nimi duchowo, i zaapelował o położenie kresu zanieczyszczaniu środowiska i respektowanie równocześnie prawa człowieka do pracy. W podobnym duchu wypowiedział się prezydent Napolitano. Na razie w Tarancie trwa nerwowy pat. Ilva działa, choć dyrekcja i właściciele, w sumie sześć osób, znajdują się w areszcie domowym. Tłumaczą, że dzięki inwestycjom niemal miliarda euro w ciągu ostatnich trzech lat emisja pyłów obniżyła się aż czterokrotnie. W najbliższy piątek sąd w Tarancie zdecyduje, czy faktycznie trzeba będzie wygasić piece.