„Bundestag dostrzega spore niebezpieczeństwo, że w wyniku nadmiernego deficytu państwowego, nietrafionych inwestycji i braku innowacyjności Rosja pogrąży się w stagnacji i w miejsce modernizacji, postępu i rozwoju nastąpi regres na drodze do nowoczesnego państwa” – tak brzmiał projekt rezolucji przygotowywanej w izbie niższej niemieckiego parlamentu.
Tak ostrej formuły pod adresem Rosji nikt w Niemczech nie pamięta. Projekt przepadł jednak, zanim pojawił się na forum Bundestagu.
– Nie powinniśmy prowokować żadnych niepotrzebnych konfliktów – wyjaśnia jeden z krytyków projektu Karl Georg Wellmanann z CDU, chadeckiej partii kanclerz Angeli Merkel.
MSZ łagodzi obyczaje
Sporem zainteresował się niemiecki MSZ i dokonał niezbędnych jego zdaniem poprawek, pozbawiając cały projekt ostrości politycznej. Mało prawdopodobne, aby taką wersją zainteresował się parlament.
Co ciekawe, jego autor Andreas Schockenhoff (CDU) jest pełnomocnikiem rządu ds. kontaktów z Rosją i to jemu powierzyła kanclerz Angela Merkel zadanie zredefiniowania stosunków niemiecko-rosyjskich.