Większość państw UE nie opowiada się na razie za podpisaniem umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. Wynegocjowany rok temu dokument miał stworzyć strefę wolnego handlu między dwoma obszarami i zbliżyć Ukrainę do Unii. Ale aresztowanie Julii Tymoszenko, a ostatnio zastrzeżenia wobec uczciwości wyborów parlamentarnych sprawiają, że Bruksela woli trzymać Kijów na dystans.
Zmiana statusu wzajemnych stosunków może nastąpić w drugiej połowie 2013 roku, w czasie szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, którego gospodarzem będzie stojąca wtedy na czele UE Litwa. – Będziemy wspierać prezydencję litewską, żeby szczyt Partnerstwa Wschodniego stał się sukcesem. I umowa stowarzyszeniowa z Ukrainą to jedno z możliwych osiągnięć tego szczytu. Ale oczywiście Ukraina do tej pory powinna przedsięwziąć poważne reformy wewnętrzne, szczególnie systemu wymiaru sprawiedliwości. I wtedy obopólny sukces jest możliwy – powiedział wczoraj polskim dziennikarzom minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Taki scenariusz wydarzeń przewiduje przyjęte wczoraj oświadczenie ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej. Ministrowie stwierdzają w nim, że UE jest dalej zaangażowana na rzecz politycznego stowarzyszenia i gospodarczej integracji z Ukrainą, i podkreślają możliwość podpisania wynegocjowanej umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. Warunkiem jest jednak przestrzeganie zasad demokracji, a zwłaszcza niestosowanie selektywnej sprawiedliwości. Rada ma potwierdzić zobowiązanie do podpisania tej umowy, gdy tylko władze ukraińskie zademonstrują postęp w przestrzeganiu standardów demokracji. – Wydaje mi się, że to pozytywne, choć warunkowe stanowisko – stwierdził Sikorski. Nieoficjalnie wiadomo, że polska dyplomacja wcześniej zabiegała o szybkie podpisanie umowy już teraz, popierała ją także Litwa. Jednak większość krajów UE była przeciwna takiemu bezwarunkowemu otwarciu wobec Kijowa. A wcześniej, jeszcze podczas polskiej prezydencji, to nasz kraj czynił wszystko, co możliwe, by umowa została jak najszybciej parafowana i by wprowadzić w życie handlową część porozumienia.
– Nie spodziewałem się wiele więcej. Dziś chodzi o to, by nie zamykać przed Ukrainą drzwi, nie odrzucać wypracowanego już dokumentu – projektu ustawy stowarzyszeniowej – powiedział „Rz" eurodeputowany Paweł Kowal (PJN). Jak zaznacza, z jednej strony nakreślono pewien horyzont czasowy – drugą połowę 2013 r., a z drugiej wskazano, że władze w Kijowie powinny tak działać, by rozwiązać problem z uwięzionymi politykami – ekspremier Julią Tymoszenko i byłym szefem MSW Jurijem Łucenką. – To kompromisowe rozwiązanie. Unia nie odpowiedziała na postulat opozycji, by zablokować umowę, a nie dała władzom Ukrainy możliwości wykorzystania tej umowy, by dowodzić, że w polityce ukraińskiej wszystko jest w porządku – podkreśla.
Podobnie uważa eurodeputowany PO Paweł Zalewski: – Istotne jest to, że Rada chce kontynuować proces stowarzyszenia politycznego i ekonomicznej integracji Ukrainy, ale by to się stało, władze ukraińskie powinny udowodnić, że im na tym zależy i że są gotowe do przeprowadzenia reform.