– To nie może być kopia z czasów sowieckich. Trzeba się zastanowić, skonsultować ze społeczeństwem. Powinniśmy się kierować czytelnymi kryteriami, niekoniecznie nagradzać za liczbę przepracowanych lat. Ważniejszy jest wkład obywateli w rozwój państwa – mówił Putin podczas niedawnego spotkania z aktorami, muzykami i sportowcami.
Pomysł poddał Putinowi Igor Hołmanskich, przedstawiciel prezydenta na Uralu. Poparli go deputowani rządzącej Jednej Rosji. Zwolennicy reanimacji tytułu dowodzą, że trzeba ratować „prestiż pracy fizycznej". Ale nie wszyscy są do tej idei entuzjastycznie nastawieni. – W Rosji są ważniejsi ludzie, którzy nie pracują, ale zarabiają miliardy. Robotników w naszym kraju niemal już nie ma. Brakuje stolarzy, tokarzy i budowlańców. A największe szanse, żeby otrzymać tytuł Bohatera Pracy, mają tadżyccy lub kirgiscy imigranci – dowodził politolog Grigorij Trofimczuk. Jego zdaniem kandydatami do tytułu mogliby być także rosyjscy oligarchowie. – Ci z pewnością powiedzą, że pieniędzy nie mają tylko pijacy i lenie. Liczba miliardów rubli to najlepsze kryterium poszukiwania przodownika pracy – stwierdził Trofimczuk.
Publicysta Kiriłł Miamlin był natomiast zdania, że nagradzanie tytułem Bohatera Pracy było uzasadnione w czasach socjalizmu, jako „motywacja moralna". – W warunkach kapitalizmu główną nagrodą są pieniądze – przekonywał.
Tytuł Bohatera Rosji pojawił się w 1927 roku. W latach 30. zmienił nazwę na Bohatera Pracy Socjalistycznej. Rocznie honorowano nim 17 tysięcy osób. Zrezygnowano z niego po rozpadzie ZSRR. Pierwszym Bohaterem Pracy Socjalistycznej był Stalin. Trzykrotnie otrzymał go akademik Andriej Sacharow, oskarżony później o „działalność antysowiecką".