Jarosław Niewierowicz nie jest ani znanym politykiem, ani też jakimś celebrytą brylującym na wileńskich salonach. Ten 36-latek pozostaje też w sporej mierze zagadką dla mediów: do tej pory nie udzielił żadnego wywiadu, a jedyne jego krótkie wypowiedzi dotyczyły spraw, jakimi ma się zajmować, kierując resortem.
Jak sam mówi, z dziennikarzami umówiony jest dopiero na następny tydzień. Tak naprawdę rozmawiał z nimi dłużej tylko raz – po wizycie u prezydent Dalii Grybauskaite, której przedstawił się jako kandydat na ministra. Powiedział wówczas, że pani prezydent oceniła go pozytywnie, poparła też jego propozycje w kwestiach litewskiej energetyki. – Moja wizja została zaakceptowana – podkreślił.
Młody, polski inteligent
– To bardzo sympatyczny młody człowiek, przedstawiciel młodego pokolenia polskiej inteligencji na Litwie – tak charakteryzuje Niewierowicza szef „Kuriera Wileńskiego" Robert Mickiewicz. – Ukończył polską szkołę w Wilnie, był w harcerstwie, następnie trafił do Polski, do Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. A potem zrobił szybką i imponującą karierę – opowiada.
Jedno z polskich pism ukazujących się na Litwie, „Magazyn Wileński", opisywało kilka lat temu Niewierowicza. Jego dom rodzinny znajduje się na tak zwanej starej Szeszkince w Wilnie. Ojciec – Tadeusz, tak jak on ukończył Wileńską Szkołę Średnią im. Władysława Syrokomli, zwaną „syrokomlówką"; pracował w znanej, telekomunikacyjnej spółce TEO. Matka – Lila, w przeszłości sprzedawczyni, później zajmowała się tylko domem. Nowy minister energetyki ma też młodszego brata – Mariusza, który gdy ukazał się artykuł w „Magazynie", prowadził prywatną firmę budowlaną. Najmłodsza siostra uczyła się wówczas w Wileńskim Gimnazjum im. Jana Pawła II.
On sam opowiadał, jak to jeszcze za czasów ZSRR w szkole wypominano mu chodzenie do kościoła. Ta sama nauczycielka klas początkowych, która przekonywała dzieci, że na msze chodzić nie należy – po upadku Związku Radzieckiego niespodziewanie okazała się osobą wręcz demonstracyjnie praktykującą. Musiał też zostać pionierem; noszenie chusty pionierskiej było kolejnym, niemiłym obowiązkiem.