– To oznacza, że nie tylko kierowcy, ale także deputowani znajdą się pod kontrolą. W parlamencie nikt nie zamierza niczego ukrywać, ale posłom na razie nikt nie odebrał immunitetu – dowodziła Swietłana Goriaczewa z partii Sprawiedliwa Rosja. Dodawała, że nie udzielała na inwigilację zgody, a jej frakcja w Dumie będzie się domagała wszczęcia śledztwa.
Publicyści ironizowali jednak, że „skoro deputowani nie mają niczego do ukrycia, to nie powinni się oburzać".
– Na służbowych samochodach posłów poprzednich kadencji także instalowano systemy nawigacji. Każda poważna firma, która tym się zajmuje, dba o to, by poufne dane nie zostały ujawnione – uspokajał parlamentarzystów Igor Cheresz, szef firmy systemów bezpieczeństwa Cezar-Satellit. A portale przypominały, że to przecież sami deputowani chcieli, by systemy nawigacji instalować we wszystkich rosyjskich samochodach po to, aby zmniejszyć liczbę wypadków drogowych.