Pierwszy od pięciu lat plan zmian polityki imigracyjnej w USA spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem pracodawców i organizacji walczących o prawa imigrantów.
Wprowadzenie zmian w życie nie będzie jednak łatwe, bo „amnestia", z której skorzystać może również wielu Polaków, ma także wielu przeciwników.
Plan przedstawiony przez tzw. gang ośmiu, w skład którego weszli republikanie John McCain, Jeff Flake, Lindsey Graham i Marco Rubio oraz demokraci Charles Schumer, Dick Durbin, Robert Menendez i Michael Bennet, przewiduje m.in. legalizację pobytu większości z 11 mln nielegalnych imigrantów. Choć urząd imigracyjny nie ma dokładnych statystyk, szacuje się, że w tej grupie może się znaleźć kilkadziesiąt tysięcy Polaków, którzy najczęściej pozostali w USA po wygaśnięciu wiz turystycznych.
Republikanie poparli projekt reformy po fatalnym dla nich wyniku wyborów prezydenckich, w których coraz liczniejszy latynoski elektorat poparł Baracka Obamę. Zadbali jednak, aby przygotowywana amnestia była obarczona kilkoma warunkami.
Należą do nich: wzmocnienie bezpieczeństwa granic, ściślejsza kontrola osób opuszczających USA oraz uszczelnienie kontroli prawa do pracy. Kandydaci na przyszłych obywateli będą także musieli się ustawić na końcu długiej kolejki osób, które w zgodzie z prawem starają się o zielone karty. Muszą się wykazać niekaralnością, znajomością angielskiego oraz zapłacić kary i zaległe podatki.