1:12 – to ma być podstawa do wyliczeń zarobków menedżerów firm i koncernów w Szwajcarii. Szef np. Nestle powinien zarabiać zaledwie 12 razy więcej, niż wynosi najniższa pensja zatrudnionego w jego firmie pracownika.
Tak drastycznej propozycji nie zna historia liberalnych demokracji. Zasada 1:12 miałaby zostać wpisana do konstytucji Szwajcarii, oczywiście po uprzednim referendum na ten temat.
Przeciwko naciągaczom
Jego organizacji domagają się w większości te same siły polityczne zjednoczone pod hasłem „Przeciwko naciągaczom". Doprowadziły do niedawnego referendum, w którym ponad dwie trzecie Szwajcarów opowiedziało się przeciwko ogromnym apanażom szefów firm. Akcjonariusze uzyskali prawo do decydowania o wysokości pensji menedżerskich, w tym o wysokości bonusów i odpraw. Na walnych zgromadzeniach ustalają więc nieprzekraczalne limity dochodów menedżerów spółek giełdowych notowanych w Szwajcarii. Za ich naruszenie grozi kara do trzech lat więzienia.
To jednak nic w porównaniu z propozycją wyznaczenia niezwykle niskiego pułapu dla dochodów menedżerów. Oznaczałoby to, że szefowie mogliby liczyć na ok. 50 tys. franków rocznie (mniej więcej 42 tys. euro). Nic w porównaniu z obecnymi dochodami, gdyż przeciętnie szef firmy średniej i dużej wielkości zarabia 1,1 mln franków, czyli ok. 920 tys. euro.
Szwajcarska dusza
– Trudno powiedzieć, jakie szanse ma ta inicjatywa. Jest jednak bez precedensu w historii nie tylko Szwajcarii, ale i kapitalizmu – tłumaczy „Rz" Patrik Schellenbauer, ekspert szwajcarskiego think tanku Avenir Suisse. Ale dlaczego pojawia się właśnie w Szwajcarii – państwie egalitarnym, w którym podziały społeczne nie wywoływały na ogół napięć społecznych? To skutek prawdziwej eksplozji płac menedżerów na wzór anglosaski, która dotarła do spokojnej, kierującej się tradycyjnymi zasadami wstrzemięźliwości w okazywaniu bogactwa i podejrzliwej wobec elit, Szwajcarii na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia. – Raniło to duszę przeciętnego Szwajcara – argumentuje Schellenbauer. Efektem tego sprzeciwu są ostatnie burzliwe dyskusje w kraju na temat pojęcia sprawiedliwości społecznej. W warunkach szwajcarskiej demokracji bezpośredniej dyskusje tego rodzaju owocują takimi rewolucyjnymi ideami jak projekt 1:12. Z ostatnich sondaży wynika, że ma on niemałe szanse akceptacji. Jak twierdzi szwajcarski dziennik „Le Matin Dimanche", aktualne poparcie dla drastycznego ograniczenia płac menedżerów sięga 49,5 proc. Z doświadczenia wynika jednak, że w miarę przybliżania się terminu referendum maleje liczba obywateli gotowych głosować za określoną propozycją. Jednak szwajcarscy menedżerowie reagują niemal histerycznie na projekt 1:12.