Włoski komendant policji, który uratował tysiące Żydów przed deportacją do nazistowskich obozów koncentracyjnych podczas drugiej wojny światowej, za co został skazany na śmierć i zamordowany w Dachau – to oficjalna wersja historii o Giovannim Palatuccim. Wprawdzie od dawna pojawiały się na tym portrecie rysy, ale nie przeszkodziły, by w 1990 r. Instytut Yad Vashem uhonorował go tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, a Jan Paweł II rozpoczął proces jego beatyfikacji. Teraz jednak okazuje się, że Palatucci nie tylko nie był bohaterem, ale pomagał w deportacji Żydów do Auschwitz.
Z ponad 700 dokumentów, które przestudiowali naukowcy z Centrum Badań Żydowskich w Nowym Jorku, wynika, że informacje o bohaterstwie Włocha pojawiły się po raz pierwszy dopiero w 1952 r. i w sfabrykowaniu ich mógł brać udział wuj Palatucciego, biskup Giuseppe Maria Palatucci. To on – cytowany w biografiach „włoskiego Schindlera" – opowiadał m.in o tym, jak Giovanni pomógł tysiącom Żydów dostać się do Campagny, gdzie do końca wojny mieli warunki „jak na wyjeździe wakacyjnym".
– To niemożliwe – twierdzi badaczka Anna Pizzuti cytowana przez dziennik „Corriere della Sera". Jej zdaniem do Campagny internowanych było góra 40 Żydów, z których jedna trzecia zginęła w Auschwitz.
Ostatnie bania dyskredytują także inne informacje o bohaterstwie Włocha. Wynika z nich, że Palatucci nie był komendantem, ale jego zastępcą. W mieście Fiume odpowiadał za wprowadzanie ustawy rasowej. Kierująca badaniami dr Natalia Indrimi zwraca uwagę, że 80 proc. Żydów z tego miasta trafiło do Auschwitz – to więcej niż w jakimkolwiek innym włoskim mieście.
Najnowsze badania obalają też mit dotyczący śmierci Palatucciego „za Żydów w obozie koncentracyjnym". Zdaniem naukowców w 1944 r. zmarł on wprawdzie w obozie, ale trafił tam oskarżony o malwersacje oraz o próby współpracy z wrogiem (Brytyjczykami).