Hodowlę mięsa na burgera opracował holenderski genetyk Mark Post z uniwersytetu w Maastrichcie. Udało mu się wyhodować 3 tysiące miniaturowych włókien wołowiny z komórek macierzystych krowy. On sam zadecydował, że będzie pierwszym degusterem, który spróbuje swego dzieła na lunch w restauracji w Londynie.
Eksperyment Holendra kosztował ćwierć miliona funtów, będzie to więc najdroższy hamburger w historii taniej fast foodów.
Rewelacji w dziedzinie kulinarnej nie należy się spodziewać, bo "dumny ojciec" ocenił wcześniej mięso jako nieco oślizłe, o szarawym odcieniu. Równocześnie profesor Post przekonuje, że jest to produkt z przyszłością, bo światowe rolnictwo już wkrótce nie będzie w stanie zaspokoić zapotrzebowania ludzkości na mięso.
Usmażony eksperymentalny burger ma nietypowy, bo biały kolor. Aby bardziej przypominał tradycyjnie uzyskiwane mięso, można dodać do niego naturalnie występujące białko, mioglobinę, lub zabarwić go np. sokiem z buraków.
W tej chwili już 70 proc. wszystkich gruntów rolnych przeznaczona jest pod hodowlę zwierząt, czyli na pastwiska, albo pod uprawy roślin pastewnych. Holenderski naukowiec ma nadzieję, że masowa produkcja mięsa z probówki będzie tańsza niż pierwszego Frankenburgera. Kilogram mięsa z normalnej hodowli wymaga 10 kilogramów paszy, mięso z hodowli laboratoryjnej tylko dwóch kilogramów, dla krów-dawczyń komórek macierzystych.