Katarzyna Bosak, samotna matka z dwójką dzieci, ledwo wiąże koniec z końcem. Od trzech lat walczy o przyznanie córeczce alimentów od ojca, obywatela Wielkiej Brytanii. Przez błędy proceduralne sądu sprawa właśnie zaczęła się od początku.
Dagmara urodziła się w czerwcu 2010 r., po powrocie matki z W. Brytanii. Choć złożyła ona w lubelskim sądzie pozew przeciwko Melvynowi G. o ustalenie ojcostwa i roszczenia – alimenty i koszty wyprawki – pieniędzy nie ma do dziś. G., który kwestionuje, że jest ojcem Dagmary, chce badań DNA potwierdzających ojcostwo. Ale ich nie wykonał. A sąd nie może go do tego zmusić.
G. składa też zażalenia na decyzje sądu (np. w sprawie postanowienia o zabezpieczeniu alimentów, orzeczenie wysłane do sądu w W. Brytanii nie zostało wykonane). – Sąd przytacza artykuły prawne, co przysługuje pozwanemu, bo pozwany ma prawa szczególne, a moje dziecko żadnych – mówi rozgoryczona Bosak.
Lubelski sąd tłumaczy „Rz", że postępowanie było utrudnione przez dużą liczbę tłumaczeń maili pozwanego i pism mu przesyłanych oraz postępowań międzyinstancyjnych. A pełnomocniczka G. wskazuje błędy sądu – m.in. pozwany nie był odpowiednio zawiadomiony, jakie prawa i obowiązki mu przysługują.
ok. 21 tys. polskich dzieci urodziło się w ubiegłym roku w Anglii i Walii