Ukraina płaci za kurs na Europę

Rosja, chroniąc kurczące się wpływy na wschodzie Europy, grozi Ukrainie za jej zbliżenie z Brukselą.

Publikacja: 29.08.2013 01:01

Nie pomogły telefony prezydenta Wiktora Janukowycza do Władimira Putina i wizyta wysokiego szczebla delegacji ukraińskich polityków. Od dwóch tygodni eksport ukraińskich produktów do Rosji jest zablokowany. Moskwa grozi także wprowadzeniem specjalnych wyższych ceł.

Kreml zaostrzył nawet ton i Siergiej Głazjew, doradca Putina, stwierdził, że „Ukraina zniknie dla Rosji jako podmiot prawa międzynarodowego i przestanie być strategicznym partnerem”. O groźbach militarnych jeszcze wprawdzie nie słychać, ale politycy w Brukseli nie mają wątpliwości: nie chodzi o cła.

Płonne nadzieje

– Rosja wytacza przeciw Ukrainie polityczną broń. Zresztą nie tylko przeciw Ukrainie – stwierdził wczoraj Elmar Brok, szef Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego, wpływowy eurodeputowany niemieckiej CDU. Na wniosek Jacka Saryusz-Wolskiego (PO) Brok zwołał nadzwyczajne posiedzenie swojej komisji. UE musi zająć się tym tematem, bo gra tu rolę pierwszoplanową. Rosja chce ukarać Ukrainę za zbliżenie z Brukselą.

Konkretnie chodzi o planowane podpisanie umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina, która ma połączyć te dwa obszary w strefę wolnego handlu. Umowa była negocjowana od lat, została już ratyfikowana. Ale dopiero teraz wzbudza wściekłość Kremla, bo coraz bardziej realne staje się jej podpisanie i wejście w życie. – Do tej pory Kreml udawał, że nie bierze udziału w tej grze, bo miał nadzieję na fiasko negocjacji – zauważył Marek Siwiec (Europa Plus). A Krzysztof Lisek z PO żartował wręcz, że Putinowi należy się Nobel z medycyny, za to, że otworzył oczy tym, którzy wierzyli jeszcze w jego dobre intencje.

Zachowanie Moskwy wyraźnie świadczy o tym, że boi się ona Partnerstwa Wschodniego. – To przez Partnerstwo Wschodnie UE i Rosja znalazły się teraz na kursie kolizyjnym – uważa Jacek Saryusz-Wolski.

Inicjatywa zbliżeniowa

Partnerstwo jest unijną inicjatywą zbliżania krajów byłego ZSRR – Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, Armenii, Azerbejdżanu oraz – warunkowo – Białorusi. Za wypełnianie unijnych standardów demokracji i wolnego rynku kraje te mają stopniowo dostawać pomoc finansową, ruch bezwizowy i dostęp do unijnego rynku towarów i usług, czyli wszystko oprócz członkostwa w UE.

Na razie wielkich efektów nie było, co uspokajało Rosję. Podpisanie umowy z Ukrainą zmienia tę sytuację. Saryusz-Wolski zauważa, że w grę wchodzą nie tylko pogróżki pod adresem Ukrainy, ale też zaangażowanie Putina w zamrożony konflikt z Mołdawią o Naddniestrze czy oferta ściślejszej współpracy z Azerbejdżanem, która może stanowić zagrożenie dla Armenii. A po Ukrainie to właśnie Mołdawia i Armenia są najbardziej zaawansowane w negocjacjach stowarzyszeniowych.

Rosja, co zauważyło wczoraj kilku posłów, w ostatnich latach wybiera sierpień lub grudzień – tradycyjne miesiące wakacji w Brukseli – na kreowanie konfliktów z UE. W sierpniu 2008 r. najechała Gruzję, pięć lat później wywołuje wojnę handlową z Ukrainą. Grudzień natomiast wybiera na wstrzymywanie dostaw gazu do Europy.

Skarga za cła

Europosłowie przekonywali, że UE musi reagować. – Rosja łamie prawo międzynarodowe – uważa Elmar Brok. Wspomniał o akcie końcowym konferencji helsińskiej jeszcze z czasów zimnej wojny w 1975 r., gdzie strony – w tym ZSRR – zobowiązały się do poszanowania prawa innych krajów do wyboru własnej drogi rozwoju i kształtowania relacji z sąsiadami. Rosja, stosując karne cła na ukraińskie produkty, narusza także reguły Światowej Organizacji Handlu, której jest członkiem. Według Broka Komisja Europejska musi powiedzieć Rosji, że jej zachowanie jest niedopuszczalne. Okazja nadarzy się w przyszłym tygodniu na spotkaniu G20 w Sankt Petersburgu.

Ukraina przekonuje, że nic nie zawróci jej z drogi zbliżenia z UE. – Mimo gróźb i ultimatum porozumienie będzie podpisane – mówił Kostiantyn Jelisiejew, ukraiński ambasador przy UE. Poparcie dla rządu w przyjmowaniu aktów prawnych wyrazili też przedstawiciele opozycji – Witalij Kliczko z partii Udar i Arsenij Jacyniuk z partii Batkiwszczyzna. Nie mają wątpliwości, że bez zbliżenia z UE kolejne wybory prezydenckie w 2015 r. nie będą „ani uczciwe, ani wolne” (Jacyniuk).

Opozycja, jak i unijni politycy podkreślają jednak, że Kijów musi wypełnić kilka ostatnich warunków. Chodzi o uwolnienie Julii Tymoszenko i zezwolenie na jej wyjazd na leczenie do Niemiec, wprowadzenie nowej ordynacji wyborczej oraz reformę prokuratury.

W tej ostatniej sprawie widać postęp, bo rząd przesłał już projekt nowej ustawy do konsultacji w Radzie Europy. Na pokazanie dobrej woli w dwóch pierwszych sprawach rząd ma jeszcze niecałe dwa miesiące, bo sama Ukraina chciałaby, by zgodę na podpisanie umowy wyrazili ministrowie spraw zagranicznych na spotkaniu 21 października. Akt podpisania miałby nastąpić 28–29 listopada na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie.

Nie pomogły telefony prezydenta Wiktora Janukowycza do Władimira Putina i wizyta wysokiego szczebla delegacji ukraińskich polityków. Od dwóch tygodni eksport ukraińskich produktów do Rosji jest zablokowany. Moskwa grozi także wprowadzeniem specjalnych wyższych ceł.

Kreml zaostrzył nawet ton i Siergiej Głazjew, doradca Putina, stwierdził, że „Ukraina zniknie dla Rosji jako podmiot prawa międzynarodowego i przestanie być strategicznym partnerem”. O groźbach militarnych jeszcze wprawdzie nie słychać, ale politycy w Brukseli nie mają wątpliwości: nie chodzi o cła.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1167
Świat
Ilu rosyjskich żołnierzy zginęło w 2024 roku? Rekordowe dane
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1166
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1165
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1164
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku