Właściwie to nie jest jasne, czy szef amerykańskiej dyplomacji popełnił gafę czy też było to działanie starannie wyreżyserowane. John Kerry zapytany w poniedziałek podczas konferencji prasowej w Londynie, co może zrobić Syria, by zapobiec interwencji USA, odpalił, że musiałby oddać wspólnocie międzynarodowej swe arsenały broni chemicznej.
Słowa te w ciągu kolejnych godzin wywołały lawinę zdarzeń: rząd w Damaszku zadeklarował gotowość do współpracy; Rosja ogłosiła, że pracuje już nad konkretami, a Francja, że przygotowuje projekt nowej rezolucji Rady Bezpieczeństwa. Kongres, który miał decydować, czy da zielone światło prezydentowi Barackowi Obamie do interwencji, odłożył głosowanie. Nie wiadomo do kiedy.
Propozycja – choć wydaje się korzystna dla chyba wszystkich państw zaangażowanych w syryjski konflikt – może się okazać jedynie dyplomatyczną grą na czas.
Oferta retoryczna
Rzeczniczka Departamentu Stanu zaraz po konferencji Johna Kerry'ego zaczęła prostować słowa swego szefa, że nie należy jego wypowiedzi interpretować, jako oferty negocjacyjnej skierowanej do „brutalnego dyktatora", który nie jest godzien zaufania. Jennifer Psaki podkreślała też, że słowa sekretarza to „uwaga czysto retoryczna". To mogło być wiarygodne wyjaśnienie, bo John Kerry ma już na koncie kilka wpadek, z których najgłośniejszą w ostatnich dniach było nazwanie planowanej interwencji USA w Syrii „niewiarygodnie ograniczoną". Biorąc pod uwagę, że sekretarz miał zabiegać o poparcie dla operacji w Europie, gdzie sojusznicy USA i tak już uważają tę ideę za złą, jego słowa wywołały burzę komentarzy. Bodaj jednym z delikatniejszych był wpis senatora Johna McCaina na Twitterze, który wypowiedź Kerry'ego nazwał „niewiarygodnie nieprzydatną".
Te najnowsze „czysto retoryczne" uwagi szefa amerykańskiej dyplomacji błyskawicznie podchwycono jednak w Moskwie, gdzie właśnie przebywał minister spraw zagranicznych Syrii. Szef rosyjskiej dyplomacji już kilka godzin po wypowiedzi Amerykanina i zaraz po wyjściu ze spotkania z przedstawicielem Damaszku ogłosił, że Rosja wezwała władze Syrii, „by nie tylko zgodziły się na ustanowienie międzynarodowej kontroli nad miejscami przechowywania broni chemicznej i by broń chemiczna została następnie zniszczona, ale także do tego, by przyłączyły się w pełni do Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej".