O przykładzie drastycznego łamania prawa napisał The Sunday Times, do dziennikarzy którego zgłosił się człowiek zbiegły z jednego z zakładów branży spożywczej. Pochodzący ze Słowacji Matej Lukino, pracownik jednej z rzeźni w Anglii opowiedział o nieludzkich warunkach pracy i zakwaterowania. Zagraniczni - pochodzący głównie z Litwy, Słowacji i Polski - pracownicy zmuszani byli do pracy po 17 godzin dziennie za co otrzymywali całodzienne wynagrodzenie w wysokości 2,8 funta (w Wielkiej Brytanii praca minimalna to obecnie 6,31 funta na godzinę). W lepszej sytuacji byli polscy pracownicy innego zakładu tej samej firmy, którzy otrzymywali "aż" 2 funty na godzinę.

Fatalne były warunki zakwaterowania - ludzie zamykani byli na noc w niewielkim, zatłoczonym do granic budynku. Pracownicy byli kontrolowani zarówno w pracy jak i w miejscu zakwaterowania bez możliwości swobodnego poruszania się. Opornych bito i poniżano. Większość zmuszano do posłuszeństwa narzucając im fikcyjny dług na rzecz firmy pośredniczącej w znalezieniu pracy. Straszono ich, że w razie odmowy wykonywania poleceń dług zostanie ściągnięty z pozostałej w kraju rodziny. Zdarzały się przypadki zastraszania, a nawet zgwałcenia krewnych przymusowych pracowników.

Po opublikowaniu materiału prasowego jeden z dużych zakładów przemysłu spożywczego ogłosił, że nie będzie już korzystał z usług agencji pośrednictwa pracy zamieszanej w wykorzystywanie zagranicznych pracowników. W sprawie śledztwo podejmą też organy ścigania. Prowadzący sprawę nadkomisarz Allan Doherty przyznaje jednak, że śledztwo jest trudne, bo zastraszeni pracownicy boją się zeznawać przeciwko swoim oprawcom, a często nie znają nawet ich dokładnych danych. Tym razem policja zna organizatora niewolniczej pracy jedynie pod imieniem "Janek".