Kolejne obietnice Łukaszenki

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko zapowiedział rozpoczęcie rządowego programu prorodzinnego, zgodnie z którym za pierwsze urodzone dziecko rodzina dostanie nawet 10 tys. dolarów. Wszystko wskazuje więc na to, że Łukaszenko rozpoczął swoja kampanię wyborczą.

Publikacja: 10.10.2013 19:40

Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko

Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko

Foto: AFP

Sensacyjne słowa prezydenta Białorusi padły 7 października podczas wizyty na zakładzie BiełAZ (białoruski producent pojazdów rolniczych i budowlanych). Mówiąc o nowej polityce prorodzinnej rządu, Łukaszenko zaskoczył nawet swoich bliskich współpracowników.

– Zastanawiamy się jak pomoc kobietom. Zaproponowano mi projekt „Duża rodzina". Według niego kobieta, która urodzi pierwsze dziecko dostaje 10 tys. dolarów (równowartości 32 tys. złotych), za drugie dziecko zapłacimy 20 tys. dolarów, a za trzecie nawet dwa razy tyle – oświadczył Łukaszenko. – Jeśli nie będziemy mieli wzrostu demograficznego, to nie ma co mówić o niepodległości – przekonywał białoruski prezydent.

Wypowiedź Łukaszenki, gdzie mowa jest o tysiąca dolarów, transmitowała lokalna telewizja CTV. We wszystkich komunikatach rządowych jego słowa zostały jednak zacytowane bez podania konkretnych liczb. Łukaszenko rzucając obietnice, ewidentnie nie zdawał sobie sprawy, że nie jest pomysł prosty w realizacji. Nowego projektu rządowego w tej sprawie nikt nie widział.

Białoruska niezależna gazeta Nasza Niwa podliczyła, że realizacja wspomnianego przez prezydenta projektu w białoruskich warunkach wynosi ponad 2 mld. dolarów. Gazeta opiera się na danych białoruskiego urzędu statystycznego Biełstat, według którego w zeszłym roku na Białorusi urodziło się ponad 116 tys. dzieci (wśród nich jako pierwsze dziecko 60 tys., drugie 43 tys., trzecie 10,6 tys.).

Kwota 2 mld. dolarów jaką trzeba by wypłacić rodzicom tych dzieci, jest kwotą nieosiągalną dla białoruskiego budżetu. Jest to 15 procent wszystkich wydatków które zamierza ponieść państwo białoruskie w tym roku. Dla porównania, łączny budżet ministerstwa kultury, zdrowia, sportu i edukacji Białorusi w 2013 roku wyniósł dokładnie 2 mld. dolarów. Projekt Łukaszenki jest więc droższy w realizacji od utrzymania czterech resortów państwowych.

Dzisiejszego białoruskie ustawodawstwo przewiduje pomoc jednorazową na pierwsze dziecko, w wysokości 10 mln. białoruskich rubli (około 3000 tys. złotych). Natomiast opcje pomocy socjalnej na utrzymanie dziecka są już nieco mniej optymistyczne. Dofinansowanie wynosi 35 procent od średniej pensji krajowej, która na dzień dzisiejszy (według oficjalnych statystyk) wynosi około 5 450 000 rubli (równowartości około1800 złotych). Kobieta, która urodziła dziecko ma prawo na otrzymanie takiego zasiłku w ciągu trzech lat (od momentu urodzenia dziecka). Zgodnie z tymi danymi, kobieta samotnie wychowująca dziecko musi radzić sobie za równowartość zaledwie 600 złotych miesięcznie, w przypadku gdy zarabia średnią krajową.

Oficjalnym statystykom Białorusini nie ufają już od dawna. Jeżeli mieszkańcy białoruskiej stolicy zarabiają 4 mln. rubli  (około 1400 złotych), to w  mniejszych miejscowościach zarobki sięgają zaledwie 2,5 mln. rubli (około 860 złotych).  W białoruskiej niezależnej prasie często pojawiają się głosy zbulwersowanych pracowników, którzy irytują się słysząc o średniej krajowej. Natomiast białoruska propaganda dumnie podaje, że wysokość bezrobocia w kraju wynosi zaledwie 3 procent. Ta mityczna liczba jest spowodowana tym, że większość bezrobotnych nie zgłasza się do urzędu pracy, ponieważ zasiłek na Białorusi wynosi zaledwie 20 dolarów.

Zasiłek w wysokości 10 tys. dolarów nie jest pierwszą obietnicą Aleksandra Łukaszenki. W 2011 roku, gdy Białoruś przeżywała poważny kryzys gospodarczy, uspokajał on naród, że kurs rubla jest stabilny i dewaluacji nie będzie. Miesiąc później wprowadzono nieoczekiwaną dewaluację rubla białoruskiego o 54%.

– Każdy pracujący Białorusin będzie zarabiał 500 dolarów – obiecywał wtedy białoruski prezydent.

W 2011 roku kurs dolara wynosił około 3200 rubli, a dziś na Białorusi dolar kosztuje około 10 000 rubli. Białorusini rzeczywiście zaczęli zarabiać więcej. Więc wszystko wskazuje na to, że prezydent Białorusi rozpoczął swoja piątą kampanię wyborczą.

Aleksander Łukaszenko sprawuje urząd prezydenta Białorusi już ponad 18 lat. Wybory w grudniu 2010 roku nie zostały uznane przez Unię Europejską i USA.  W sprzeciwie fałszerstwom na ulice Mińska wyszło ponad 40 tys. protestujących. Ponad 600 osób trafiło do aresztów, a wszyscy opozycyjni kandydaci wylądowali w więzieniu KGB.

Następne wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się w 2015 roku.

Sensacyjne słowa prezydenta Białorusi padły 7 października podczas wizyty na zakładzie BiełAZ (białoruski producent pojazdów rolniczych i budowlanych). Mówiąc o nowej polityce prorodzinnej rządu, Łukaszenko zaskoczył nawet swoich bliskich współpracowników.

– Zastanawiamy się jak pomoc kobietom. Zaproponowano mi projekt „Duża rodzina". Według niego kobieta, która urodzi pierwsze dziecko dostaje 10 tys. dolarów (równowartości 32 tys. złotych), za drugie dziecko zapłacimy 20 tys. dolarów, a za trzecie nawet dwa razy tyle – oświadczył Łukaszenko. – Jeśli nie będziemy mieli wzrostu demograficznego, to nie ma co mówić o niepodległości – przekonywał białoruski prezydent.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175