Parlament Europejski przyjął wczoraj raport o Europejskiej Polityce Sąsiedztwa autorstwa Jacka Saryusza-Wolskiego. Zawiera on postulat podpisania umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie 28–29 listopada i jej wprowadzenia w życie, zanim jeszcze zakończy się proces ratyfikacji we wszystkich 28 państwach UE. – Chodzi o szybkie otwarcie rynku europejskiego dla ukraińskich produktów, które mogłoby skompensować straty wynikające z coraz większej presji ze strony Rosji – tłumaczy „Rz” Saryusz-Wolski. Do tego potrzebna jest decyzja Rady UE, czyli państw członkowskich. Według europosła Komisja Europejska gotowa jest taki wniosek przedstawić rządom, a wczorajsza opinia PE stanowi dodatkową zachętę.
Rosja zwiększa presję na tych popierających zbliżenie UE i partnerów wschodnich. Zaczęła od zablokowania importu z Ukrainy, potem zagroziła wycofaniem gwarancji bezpieczeństwa wobec Armenii, a następnie zatrzymała na granicy mołdawskie wina. Do arsenału szantażu doszły nieczyste metody stosowane wobec Litwy, gospodarza wileńskiego szczytu i wielkiego adwokata europejskich aspiracji wschodnich sąsiadów UE. Najpierw Rosja zarządziła długie i szczegółowe kontrole tirów na granicy, w tym tygodniu dołożyła zakaz importu produktów mlecznych.
Żeby jednak umowa mogła wejść w życie, najpierw musi być podpisana. A żeby została podpisana, Ukraina musi spełnić stawiane jej warunki. Najważniejszym jest teraz uwolnienie Julii Tymoszenko, a konkretnie zezwolenie na jej wyjazd na leczenie do Niemiec. Pojawiły się niedawno informacje, że prezydent Wiktor Janukowycz jest już gotów wydać taką zgodę, ale na razie się nie potwierdziły. Na 15 października planowana była publikacja raportu Aleksandra Kwaśniewskiego i Pata Coxa – dwóch wysłanników na Ukrainę, którzy w imieniu przewodniczącego PE negocjują z Janukowyczem i namawiają go do uwolnienia konkurentki politycznej. Z naszych informacji wynika jednak, że publikacja została na razie wstrzymana, co może oznaczać, że Kwaśniewski i Cox dobrych informacji ciągle nie mają. Mimo że niektóre kraje gotowe są podpisać umowę z Ukrainą bez uwolnienia Tymoszenko, to dla kilku z nich – w tym np. dla Niemiec – los byłej premier jest warunkiem nie do negocjacji. A dla podpisania umowy potrzebna jest w UE jednomyślność.
– Umowa stowarzyszeniowa z Ukrainą to najdalej idąca i najbardziej skomplikowana umowa, jaką UE podpisała z jakimkolwiek krajem trzecim. Byłby to też pierwszy namacalny sukces Europejskiej Polityki Sąsiedztwa – oceniał niedawno Tom Casier z Uniwersytetu w Kent.
Na szczycie w Wilnie mają też być parafowane umowy z Mołdawią i Gruzją. Z listy wypadła Armenia, bo choć przygotowania były już bardzo zaawansowane, to Erewań – pod wpływem presji ze strony Moskwy – ogłosił, że dołączy do unii celnej z Rosją, co wyklucza tworzenie strefy wolnego handlu z UE, a ona właśnie jest kluczowym elementem umowy stowarzyszeniowej. Europosłowie wczoraj ocenili również sytuację tych krajów i uznali, ze trzeba dążyć do szybkiego podpisania ratyfikowanych w listopadzie umów – w przypadku Mołdawii, jeśli nie nastąpią fakty, które zmienią stan dzisiejszy, umowa mogłaby być podpisana już za pół roku – ocenia autor przyjętego raportu. Znacznie gorzej wygląda sytuacja na Ukrainie, która stoi przed wyzwaniem przeprowadzenia podobnych reform jak Gruzja, w tym prawa wyborczego, czy zaprzestania tzw. wybiórczej sprawiedliwości. W Gruzji w więzieniu siedzi były premier Iwane Merabiszwili.