Ostateczne rozliczenie z islamistami odłożone na później

Wojskowe władze Egiptu nie są zdecydowane, jak ostatecznie zakończyć krótką epokę rządów islamistów w tym kraju. Czyli jak dalece mogą się posunąć w karaniu liderów Bractwa Muzułmańskiego.

Publikacja: 04.11.2013 21:07

Ostateczne rozliczenie z islamistami odłożone na później

Foto: AFP

Organizacja jest już zepchnięta do podziemia, niemal goła i bosa, liderzy zapełniają więzienia, a wywodzącemu się z niej byłemu prezydentowi grozi wyrok śmierci.

Obalony cztery miesiące temu prezydent Mohamed Mursi został wczoraj wcześnie rano przewieziony do sądu. Zdążył dwa razy powiedzieć, że to on jest prezydentem, i proces został odłożony na początek przyszłego roku.

Nie wiadomo, skąd go przewieziono, bo o więzieniu, gdzie go dotychczas przetrzymywano, krążą tylko domysły. Może było to więzienie Tora na przedmieściach Kairu, a może Burdż al-Arab w śródziemnomorskiej metropolii – Aleksandrii. Może jakaś wydzielona część ściśle strzeżonego obiektu wojskowego. Gdy pod koniec lipca szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton udało się wynegocjować z armią, by jako pierwszy polityk z Zachodu odwiedziła uwięzionego Mursiego, to na spotkanie wiózł ją, klucząc w ciemnościach nocy, wojskowy śmigłowiec.

Wiadomo, dokąd przyleciał Mursi – do Akademii Policyjnej w Kairze, tej samej, w której ponad dwa lata temu urządzono sąd nad poprzednią epoką w egipskiej historii. To tam na łóżku szpitalnym, umieszczonym w klatce, pojawił się Hosni Mubarak, obalony w wyniku rewolucji na początku 2011 roku dyktator. Zaczęło się od upokorzenia, potem był wyrok dożywocia za śmierć setek demonstrantów w czasie rewolucji, a w końcu, już po obaleniu przez armię Mursiego, jej były sławny wychowanek Mubarak doszedł do wznowienia procesu i aresztu domowego zamiast więzienia.

W związku z procesem Mursiego w stan gotowości postawiono, jak pisał portal Al-Arabija, 20 tysięcy funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, policji i żołnierzy. Na wielkie protesty jednak się nie zapowiada, dotychczasowe uderzenie władz w Bractwo było bardzo silne – krwawe tłumienie demonstracji od początku lipca, aresztowania, częściowa delegalizacja i zapowiedź konfiskaty mienia.

– Bractwo nie może już zmobilizować milionów. Straciło masowe poparcie i rekompensuje to sobie przemocą – mówił niedawno „Rz" politolog Said Sadek, prof. Uniwersytetu Amerykańskiego w Kairze, krytyczny wobec islamistów. Powoływał się jednocześnie na sondaż, zgodnie z którym 86 proc. Egipcjan poparło odsunięcie od władzy Mursiego. Rok rządzenia Bractwa większości społeczeństwa kojarzy się z problemami ekonomicznymi, a wielkomiejskim elitom dodatkowo z przedkładaniem interesów ponadnarodowego islamu nad interes państwa.

Mursi na razie miał jednak przed sądem odpowiadać za podżeganie do zdławienia zamieszek przed jego pałacem prezydenckim w grudniu 2012 roku. Zginęło tam co najmniej 10 osób.

Jednak jak zapewniał wczoraj portal Bractwa, prawie wszyscy wówczas zabici to członkowie tej organizacji, a winnych należy szukać po stronie, która doszła do władzy po obaleniu Mursiego. Na dodatek liczba ofiar zamieszek tłumionych przez obecne władze jest wielokrotnie wyższa.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176