Szukanie winnych
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, projekt deklaracji nie zawiera odwołania do artykułu 49 traktatów unijnych, który mówi, że państwa spełniające kryteria mogą się stać członkami UE. Mimo że wartość takiego zdania jest głównie symboliczna, to i tak dla części krajów UE niechętnych dalszemu rozszerzeniu było to zbyt wiele.
Tydzień po tym, jak Wiktor Janukowycz ogłosił swą decyzję, nie milkną dyskusje na temat domniemanych przyczyn i winnych takiego rozwoju sytuacji. Sami Ukraińcy przekonują, że wobec zapowiadanych rosyjskich sankcji oferta finansowa Unii była zbyt skromna. Z rozmów z dyplomatami w Brukseli wynika jednak, że przyczyn mogło być więcej i ich źródłem mogłoby być spotkanie Janukowycza z Władimirem Putinem, które odbyło się kilka dni przed ogłoszeniem decyzji przez ukraińskiego prezydenta. Wszyscy się zastanawiają, co mógł wtedy powiedzieć rosyjski prezydent. – Putin mógł zaproponować Janukowyczowi gwarancje bezpieczeństwa dla majątku prywatnego jego i jego rodziny w razie utraty przez niego władzy. I to rodziny w szerokim sensie, nie tylko najbliższych krewnych. My takich gwarancji nie możemy dać – mówi nieoficjalnie dyplomata. I dodaje, że Janukowycz wiedział o dobrej woli Zachodu pomocy w reformach gospodarczych. Demonstrowała ją nie tylko Unia, ale także USA, którym – z przyczyn bardziej geopolitycznych – zależy na włączaniu Ukrainy w krąg oddziaływania świata zachodniego. – Wiceprezydent Biden dzwonił do Janukowycza dwukrotnie w ubiegłym tygodniu – dodaje dyplomata.
Przyznaje jednak, że UE za mało analizowała sytuacje na Ukrainie. – Zbytnio koncentrowaliśmy się na warunkach i na dyskusji we własnych gronie. Nie mieliśmy wiarygodnych, pogłębionych analiz tego, co się tam dzieje – mówi dyplomata. Ale dodaje, że było to trudne, bo strona ukraińska blefowała. – Pytaliśmy Janukowycza dwa miesiące temu, czy potrzebuje więcej pomocy finansowej. Powiedział, że absolutnie nie. A potem użył tego jako pretekstu do zerwania negocjacji – opowiada.
Może w grudniu
Prezydent Janukowycz w wywiadzie dla ukraińskich telewizji powiedział, że los umowy z UE rozstrzygnie się w grudniu. – Zobaczymy w grudniu, ponieważ nie chcę dziś mówić, że rozwiążemy 100 proc. problemów, które chcemy rozwiązać w stosunkach z Rosją – powiedział. W Brukseli słychać jednak powątpiewanie w taki scenariusz. To na listopad zgromadzona była cała wola do negocjacji i ustępstw. Jest też mało prawdopodobne, aby Rosja nagle zmieniła stanowisko, skoro – jak twierdzi Putin – umowa UE–Ukraina jest dla ich gospodarki zabójcza i oznaczałaby koniec wielu sektorów produkcji.
Z Janukowyczem nikt już nie wiąże nadziei, następna szansa nastąpi za dwa lata. Wtedy będzie już po wyborach na Ukrainie, a rotacyjną prezydencję będzie sprawowała Łotwa, równie zaangażowana w projekt Partnerstwa Wschodniego jak Litwa czy wcześniejsi gospodarze szczytów – Czechy i Polska. A jeśli wtedy się nie uda, to kolejna szansa znów za kolejne dwa lata, gdy w 2017 r. prezydencję obejmie Estonia.