Erdogan na tropie obcego spisku

Premier doszukuje się zagranicznych inspiracji przeciwników politycznych atakujących jego rządy.

Publikacja: 03.01.2014 00:42

Baza NATO w Incirliku. Turcja pozostaje najważniejszym elementem południowej flanki Sojuszu.

Baza NATO w Incirliku. Turcja pozostaje najważniejszym elementem południowej flanki Sojuszu.

Foto: AFP

Noworoczne wystąpienie szefa tureckiego rządu miało być podsumowaniem sukcesów ekonomicznych kraju, który podczas 11-letnich rządów Tayyipa Recepa Erdogana i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) stał się regionalną potęgą. Zamiast tego ujawniony w grudniu skandal korupcyjny zmusił Erdogana do odpierania ataków i obrony swojej polityki.

Komu nie w smak są nasze sukcesy

Tym razem uwagę analityków zwróciły oskarżenia o zagraniczne wsparcie dla wymierzonego w niego „spisku”. Erdogan nie wymienił z nazwy krajów, do których polityki ma zastrzeżenia, mówił jedynie o „kręgach, którym nie w smak są sukcesy Turcji, rozwijająca się gospodarka, aktywna polityka zagraniczna i globalne projekty”.

Określenie „spisek zagraniczny” w ustach działaczy AKP odnosi się przede wszystkim do działalności Fethullaha Gülena, żyjącego w amerykańskiej Pensylwanii i od paru lat skłóconego z AKP kaznodziei. Otwarty konflikt zaczął się, gdy w zeszłym roku władze zapowiedziały likwidację szkół prowadzonych przez ruch Gülena.

Problemem dla zewnętrznych relacji Turcji może być typowa dla polityków o autorytarnych skłonnościach podejrzliwość, którą prezentuje Erdogan. Już w czasie letnich demonstracji w stambulskim parku Gezi mówił o zagranicznych inspiratorach swoich przeciwników.

O tendencyjną wrogość wobec Turcji oskarżał europejskich polityków, którzy sceptycznie odnosili się do planów przyjęcia Turcji do UE. Wreszcie Gülena nazywał agentem CIA, niedwuznacznie sugerując, że administracja amerykańska może w ten sposób chcieć wywierać naciski na rząd obierający opcję islamską i kurs niechętny Izraelowi (podkreślany dodatkowo dobrymi kontaktami z egipskim Bractwem Muzułmańskim). Premier posunął się nawet do sugestii, że Stany Zjednoczone powinny odwołać swojego ambasadora w Turcji, choć skończyło się na pustych słowach, turecki MSZ nie podjął bowiem żadnych oficjalnych kroków.

Ważny sojusznik

Władze USA oficjalnie nie zabierają głosu w sprawie tureckiego kryzysu politycznego, jednak nie ulega wątpliwości, że długotrwałe zamieszanie osłabiające najważniejszego sojusznika na południowej flance NATO nie jest Waszyngtonowi na rękę. „Kryzys polityczny może stać się dla USA poważnym problemem, ponieważ Turcja wspiera na Bliskim Wschodzie politykę USA” – mówił tuż przed Nowym Rokiem w rozmowie z „Financial Times” proszący o zachowanie anonimowości amerykański politolog.

Inny powód do niepokoju w USA i w Europie to zamieszanie na rynkach finansowych i giełdzie tureckiej, które wywołują niepotrzebne perturbacje w czasie, gdy światowa gospodarka jeszcze nie okrzepła po kryzysie. Mimo dobrych wyników gospodarczych turecka lira straciła w ciągu zeszłego roku 21 proc. wobec dolara i 27 proc. wobec euro (najwięcej w gronie gospodarek wschodzących). Główny indeks giełdy stambulskiej ISE National 100 spadł w ciągu kilkunastu sesji do poziomu z połowy 2012 r.

Wyborcze pomruki

Zdaniem wielu analityków pohukiwań Tayyipa Recepa Erdogana wobec świata zewnętrznego nie należy brać zbyt dosłownie. Są one skierowane głównie do własnych wyborców, którym mają pokazać silnego i zdeterminowanego przywódcę prowadzącego niezależną politykę państwa (tym bardziej że Turcy w tym roku wybiorą samorządy lokalne i prezydenta, a na początku roku 2015 także parlament).

– Turcja napina muskuły, ale tak naprawdę nie stać jej na odczuwalne popsucie stosunków z najważniejszymi partnerami, głównie z Zachodu – mówi „Rz” Adam Balcer, analityk Demos Europa. – Erdogan może się chwalić wzrostem PKB o 4,5 proc. w drugiej połowie zeszłego roku i sukcesami ekonomicznymi, ale jego kraj nadal bardzo potrzebuje zagranicznych inwestycji i „gorącego pieniądza” z powodu dużego deficytu na rachunku obrotów bieżących. Państwo wymieniane jako licząca się siła militarna musiało poprosić sojuszników o baterie „patriotów”, gdy pojawiło się zagrożenie na granicy z Syrią. Tak więc: „jak trwoga, to do NATO” – dodaje. Analityk przypomina też, że czynnikiem łagodzącym zbyt emocjonalne wystąpienia premiera okazuje się nastawiony bardziej koncyliacyjnie i uważany za prozachodniego prezydent Abdullah Gul.

Mimo wojowniczej retoryki – choćby w relacjach z Izraelem – wiele sygnałów wskazuje, że w rzeczywistości dokonuje się pewien postęp. Po serii rozmów strona turecka jest np. bliska przywrócenia zgody na loty samolotów linii El Al do Turcji.

Kolejnym obszarem zauważalnej poprawy jest osiągnięty pod koniec zeszłego roku postęp w rozmowach akcesyjnych z UE. – Po trzech latach zastoju otwarto kolejny rozdział negocjacji, a następne są już przygotowywane na ten rok – mówi Adam Balcer. – Wreszcie, co najbardziej interesuje zwykłych Turków, trwają także rozmowy, których dalekosiężnym celem jest zniesienie wiz z UE.

Noworoczne wystąpienie szefa tureckiego rządu miało być podsumowaniem sukcesów ekonomicznych kraju, który podczas 11-letnich rządów Tayyipa Recepa Erdogana i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) stał się regionalną potęgą. Zamiast tego ujawniony w grudniu skandal korupcyjny zmusił Erdogana do odpierania ataków i obrony swojej polityki.

Komu nie w smak są nasze sukcesy

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019