Sąd Administracyjny w Nantes wydał orzeczenie, w którym uznaje za sprzeczny z zasadą wolnego słowa zakaz występu kontrowersyjnego komika, który został wydany dzień wcześniej przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Spektakl miał się odbyć w czwartek wieczorem, jednak na kilka godzin przed jego rozpoczęciem szef MSW Manuel Valls odwołał się od decyzji sędziów do Rady Państwa, najwyższej instancji francuskiego wymiaru sprawiedliwości. Wyrok miał zapaść w trybie ekspresowym, jednak w chwili, gdy zamykaliśmy to wydanie „Rz", finał sporu między Vallsem a Dieudonne nie był jeszcze znany.

– To jest fatalny obrót sprawy. Dieudonne stał się przez ten spór jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w państwie – przyznała wczoraj po ogłoszeniu decyzji przez sędziów w Nantes Agnes Tricoire, adwokat Ligi Praw Człowieka.

Występująca w imieniu MSW Pascale Leglise wskazywała na liczne, wyraźnie antysemickie cytaty, w tym zapowiedź Dieudonne'a, że „nasika na Ścianę Płaczu" i „włoży nabój w tyłek wielkiego rabina Francji". Wszystko na nic. Sędziowie przychylili się do argumentów adwokata komika, uznając, że najważniejsza jest obrona wolności słowa w Republice. Ich zdaniem ukarać Dieudonne'a można, ale nie prewencyjnie, tylko dopiero wtedy, gdy zacznie wzywać do przemocy ze sceny i nie cofnie się przed wyraźnie rasistowskimi stwierdzeniami. Tyle że artysta był w przeszłości aż siedmiokrotnie karany za takie występki i ani razu nie udało się policji wyegzekwować mandatu.

W nadchodzących tygodniach komik zaplanował tournee po głównych miastach Francji, z których wiele także wydało zakaz spektaklu. Przypadek Nantes będzie tu precedensem.