Informację tę ujawnił dziś na swoim blogu jeden z głównych działaczy rosyjskiej opozycji, Aleksander Nawalny, powołując się na dokumentację zakupu.
Nawalny napisał, że informacje o posiadaniu przez Lebiediewa luksusowego apartamentu, z siedmioma łazienkami i jacuzzi na tarasie, uzyskał dzięki temu, że spółka sprzedająca lokal przypadkiem ujawniła dokumenty transakcji w Internecie.
Lebiediew, prominentny prawnik i polityk, nie umieścił informacji o posiadaniu wartego 2 i pół miliona dolarów apartamentu w deklaracji podatkowej. Zdaniem Nawalnego, Lebiediew ukrywa fakt, że ma dochody znacznie większe od deklarowanych i że jest właścicielem nieruchomości za granicą.
Lebiediew zaprzeczył oskarżeniom w typowy dla siebie sposób: - Nie będę komentować słów tego kretyna - oświadczył reporterom pytających go o to w Soczi.
Deklarujące walkę z korupcją władze Rosji w ubiegłym roku wydały zakaz posiadania przez urzędników państwowych zagranicznych kont bankowych, akcji lub obligacji. Urzędnicy mają prawo do posiadania za granicą nieruchomości, ale mają obowiązek zgłosić je i ujawnić źródła dochodu, który posłużył do ich zakupu.