Catherine Ashton spotkała się z irańskimi przywódcami, w tym z urzędującym od sierpnia 2013 r. prezydentem Hasanem Rouhanim, uważanym za bardziej liberalnego niż jego twardogłowy poprzednik Mahmud Ahmadineżad. W rozmowie z ministrem spraw zagranicznych Dżawadem Zarifem dała jednak do zrozumienia, że pełna normalizacja nie jest jeszcze przesądzona. Ostateczne porozumienie będzie „trudne, pełne wyzwań i nie ma gwarancji, że uda się nam [je osiągnąć]" – powiedziała Ashton. Słowa te oznaczają, że trwałość zauważalnej od listopada odwilży we wzajemnych relacjach nie jest jeszcze przesądzona.
Tak zwana grupa 5+1 (czyli pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ – USA, Rosja, Chiny, Wielka Brytania, Francja – oraz Niemcy) osiągnęła w listopadzie wstępne porozumienie, którego istota sprowadza się do złagodzenia sankcji ekonomicznych w zamian za rezygnację z militarnej części irańskiego programu jądrowego (chodzi przede wszystkim o wzbogacanie uranu do poziomu „militarnego"). Dla Iranu szczególnie dokuczliwe jest embargo na eksport ropy naftowej. Może się jednak okazać, że nawet po dopuszczeniu innych form współpracy ekonomicznej pewne ograniczenia eksportu ropy pozostaną w mocy (Amerykanie nie chcą się zgodzić na import irańskiej ropy do USA).
Tymczasowe porozumienie – z zadowoleniem powitane przez europejskie kręgi biznesowe – wygaśnie 20 lipca i Teheran ma nadzieję, że do tego czasu osiągnięty zostanie trwalszy układ.
Przed Catherine Ashton Iran odwiedziła już w grudniu delegacja Parlamentu Europejskiego, która m.in. spotkała się ze zwolnioną z więzienia obrończynią praw człowieka Nasrin Sotoudeh.
Listopadowe porozumienie wstępne i perspektywa trwałego uregulowania relacji z Iranem mają wciąż wielu przeciwników, którzy twierdzą, że gesty Teheranu to tylko kontynuacja „ofensywy uśmiechów" nowego prezydenta, ?a Europejczycy dają się wciągnąć w grę pozorów. Irańscy przywódcy wykonują taktyczne uniki, jednak w istocie nie zamierzają zmieniać swojej głównej linii politycznej.