Dziennikarz "Wyborczej" zatrzymany przez FSB na Krymie

Korespondent "Gazety Wyborczej" Wacław Radziwinowicz został zatrzymany przez funkcjonariuszy rosyjskich służb specjalnych na Krymie - podaje gazeta.

Aktualizacja: 17.05.2014 19:33 Publikacja: 17.05.2014 14:42

Według relacji "GW" dziennikarza zatrzymano w Symferopolu kiedy jadł obiad w jednej z restauracji. Uzbrojeni funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa zawieźli go następnie na komisariat.

Wacław Radziwinowicz, który został w sobotę zatrzymany w Symferopolu na Krymie, powiedział PAP, że funkcjonariusze FSB zarzucali mu pisanie "antyrosyjskich tekstów z wrogich pozycji".

Radziwinowicz został zatrzymany w sobotę przed południem i zwolniony po około sześciu godzinach. Na Krym przyjechał w związku z 70. rocznicą deportacji Tatarów krymskich.

Wieloletni korespondent "GW" w Moskwie relacjonował w rozmowie z PAP, że został zatrzymany w restauracji, w której spotkał się z ukraińskim dziennikarzem i miejscową Tatarką.

- Naskoczyło na nas kilku facetów z krzykiem: "żadnych gwałtownych ruchów, ręce na stół, wyłączyć telefony" - opowiadał Radziwinowicz. - Nie przedstawili się. Nie chcieli pokazać żadnych legitymacji. Powiedzieli: +przedstawiciele prawa i porządku - dodał.

Ukraiński dziennikarz widział - mówił Radziwinowicz - że jeden z funkcjonariuszy trzymał pistolet przykryty kurtką. Ten sam - opowiadał - miał też komputer a po sprawdzeniu nazwiska w wyszukiwarce funkcjonariusz zarzucił mu, że pisze "antyrosyjskie teksty z wrogich pozycji".

Radziwinowicz relacjonował, że usłyszał iż nie ma prawa do nikogo zadzwonić, choć nie jest zatrzymany, ani aresztowany, a tylko "zaproszony na rozmowę." Odpowiedział, że w takim razie nie przyjmuje tego zaproszenia, na co padła odpowiedź: „To my wezwiemy policję, która skuje w kajdanki i zabierze".

Następnie funkcjonariusze przewieźli go do lokalnej siedziby FSB, gdzie był przesłuchiwany przez kilka godzin. - Przesłuchiwało mnie dwóch ludzi. Interesowali się skąd jestem, czego tu szukam, czy byłem w Kijowie na Majdanie - mówił.

Pod koniec przesłuchania dziennikarz się dowiedział, że jest podejrzany o nielegalne przekroczenie granicy. Jeden z funkcjonariuszy miał usłyszeć, że podczas rozmowy w restauracji Radziwinowicz sam o tym powiedział. - To jest absolutna bzdura - zaznacza korespondent.

- Za to, co mówicie powinniście siedzieć. Przyleciałem z Moskwy, którą się uważa za stolicę Rosji, na Krym, który uważacie za region rosyjski. Jaka granica? Powinniście się z tego wytłumaczyć przed swoimi przełożonymi - przywołuje swoje słowa skierowane do funkcjonariuszy.

Na koniec - jak mówił - dostał do podpisu jakiś dokument, którego nie podpisał, a od funkcjonariuszy usłyszał, że nie było to przesłuchanie tylko ankieta; następnie został zwolniony.

Radziwinowicz ocenia, że został zwolniony w związku z prawdopodobną decyzją zezwalającą na demonstrację z okazji rocznicy wywiezienia na rozkaz Stalina 200 tys. Tatarów krymskich do Azji Środkowej. Władze Krymu zakazały wcześniej organizowania tam masowych zgromadzeń do 6 czerwca.

- Jestem podobno jedynym korespondentem zachodnim tutaj. Potrzebują mnie do tego, żeby ktoś napisał, że odbędzie się legalna demonstracja - ocenił.

Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021