– Czułem się momentami jak przedstawiciel 29. państwa członkowskiego Unii. Wszyscy wyrażali solidarność i wsparcie dla Ukrainy – mówił dziennikarzom Petro Poroszenko po spotkaniu z przywódcami UE. Ukraiński prezydent został zaproszony na część obrad unijnego szczytu, gdzie przedstawił swój plan pokojowy dla Ukrainy oraz warunki zawieszenia broni we wschodniej części swojego kraju w pełni przyjęte przez UE.
Poroszenko powiedział im, że Ukraina chce być członkiem UE, podobne ambicje mają też Gruzja i Mołdawia. Wszystkie kraje podpisały w piątek umowy stowarzyszeniowe z UE, które o członkostwie w UE nie wspominają. Ale stanowią znaczące praktyczne przybliżenie do wspólnoty poprzez stworzenie wspólnego rynku oraz zobowiązanie się krajów Partnerstwa Wschodniego do przeprowadzenia poważnych reform politycznych i gospodarczych. Umowy kontestuje Rosja, uznając je za poważne naruszenie swoich interesów gospodarczych.
Czasu na szantaż praktycznie już nie ma, bo umowy zostały podpisane i bardzo szybko wejdą w życie. Wymaga to tylko ratyfikacji odpowiednio każdego z tych trzech krajów, co powinno nastąpić w ciągu dwóch–trzech miesięcy.
Unijny szczyt zdecydował też o nominacji dla Jeana-Claude'a Junckera na nowego szefa Komisji Europejskiej. Były premier Luksemburga musi być jeszcze zaakceptowany przez PE, co nastąpi na sesji plenarnej 16 lipca. Zgodnie z oczekiwaniami kandydatura Junckera nie zyskała jednomyślności.
Przeciw były Wielka Brytania i Węgry. Premier David Cameron uznał, że zgoda na Junckera jest poddaniem się presji PE, który zaszantażował Radę Europejską (unijnych przywódców) jeszcze w czasie kampanii wyborczej, wychodząc z pomysłem tzw. spitzenkandidaten, czyli kandydatów europejskich ugrupowań na stanowisko szefa KE.