100. rocznica wybuchu I wojny światowej, 75. rocznica rozpoczęcia II wojny oraz ćwierć wieku od obalenia muru berlińskiego – wszystkie te jubileusze przypadają w tym roku, co zwłaszcza dla Niemiec powinno być okazją do upamiętnienia wydarzeń, które wstrząsnęły światem w ubiegłym stuleciu.
Niemcy nie zamierzają oczywiście zapominać o rocznicy obalenia muru nie tylko dzielącego Berlin, ale także będącego wschodnią granicą zachodniej demokracji, zapominając coraz częściej o tym, że było to następstwem sukcesu „Solidarności" w Polsce. Mało kogo to już dzisiaj obchodzi, jeżeli nie liczyć oficjalnych deklaracji przedstawicieli rządu. Po epoce nazistowskiej Niemcy zostali mistrzami świata w retorycznych ćwiczeniach z poprawności politycznej.
Tak czy owak rocznica obalenia muru będzie w tym roku równie hucznie obchodzona jak ta z okazji 20-lecia tego wydarzenia. Rocznica wybuchu II wojny nigdy nie wywoływała w Niemczech większych emocji, więc i tym razem będzie tak samo. Jak i z pamięcią o I wojnie światowej.
Obywatele chcą pamiętać, rząd nie
Tysiące spotkań, dyskusji historycznych, wystaw, półtorej setki nowych książek, dziesiątki filmów dokumentalnych i wiele innych imprez kontrastują mocno z niemal całkowitym brakiem zainteresowania rządu rocznicą wydarzenia, bez którego być może nie byłoby Stalina ani Hitlera. – Niemcy nie chcą już pamiętać o historii – bije na alarm brytyjska prasa, przypominając, że rząd Angeli Merkel przeznaczył zaledwie 4,7 mln euro na organizację oficjalnych uroczystości z okazji 100-lecia wielkiej katastrofy, a więc mniej więcej tyle, ile kosztowały uroczystości upamiętniające upadek muru berlińskiego pięć lat temu. Tymczasem Francja i Wielka Brytania przeznaczyły na upamiętnienie 100. rocznicy łącznie 65 mln, nie mówiąc już o dalekiej Nowej Zelandii (10 mln euro).
– Właściwie nie mamy czego pamiętać. I wojna dla Niemiec to czas smuty, śmierć i powojenna bieda. To czas upokorzenia z powodu traktatu wersalskiego, w którym zapisano wyraźnie, że to Niemcy ponoszą winę za jej wywołanie. To także twarde warunki narzucone pokonanym, zwłaszcza przez Francję. Stąd bierze się dystans władz do tej rocznicy – tłumaczy „Rz" Christian Hartmann z monachijskiego Instytutu Historii Najnowszej. Poza tym w Niemczech nie ma ogromnych pól śmierci i cmentarzy z tamtych czasów, jak we Francji czy Belgii.