Liderzy państw UE postanowili wczoraj na szczycie Rady Europejskiej w Brukseli nałożyć kolejny pakiet sankcji gospodarczych. Choć po raz pierwszy są zaprojektowane tak, by uderzyć w rosyjską gospodarkę jako całość, ich koszt prawdopodobnie nie będzie dla Rosji bardzo dotkliwy.
Głównym postanowieniem Rady Europejskiej ws. sankcji była prośba o zawieszenie finansowania przez Europejski Bank Inwestycyjny wszystkich przyszłych inwestycji w Rosji. EBI zapowiedział już, że postąpi zgodnie z życzeniem Rady. Oznacza to wstrzymanie w tym roku pożyczek o wartości 600 milionów euro, z czego 2/3 tej sumy miało być przeznaczone na projekty w sektorze publicznym.
W dłuższej perspektywie, spodziewamy się, że zawieszenie nowych pożyczek EBI w Rosji poskutkuje w zmniejszeniu finansowania o 700 milionów do 1 miliarda euro rocznie - mówi "Rz" rzecznik banku Christoph Roche.
To jednak nie jedyne źródło finansowania inwestycji, od których Unia chce odciąć Rosję. Unijni liderzy zdecydowali też o "skoordynowaniu swoich stanowisk" w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju tak, by zablokować pożyczki dla rosyjskich projektów.
Choć EBOR w przeciwieństwie do EBI nie jest instytucją unijną, państwa członkowskie EU mają w radzie banku 58 proc. głosów, a więc wystarczająco, by zablokować inwestycje.