Christian Wulff oskarża media

Były prezydent stracił w życiu wszystko. Walczy teraz nie tylko o swą godność, ale i odszkodowanie.

Publikacja: 22.07.2014 02:00

Christian Wulff (z lewej) rozmawia z ministrem finansów Wolfgangiem Schäublem na niedawnym przyjęciu

Christian Wulff (z lewej) rozmawia z ministrem finansów Wolfgangiem Schäublem na niedawnym przyjęciu z okazji 60. urodzin kanclerz Angeli Merkel

Foto: AFP

Cała sprawa przypomina wydarzenie z historii kółka myśliwskiego, które postanowiło odstrzelić zwierzę podlegające ochronie pod pretekstem, że jest z pewnością chore na wściekliznę – w taki sposób podsumował w wywiadzie dla „Spiegla" historię swego upadku były prezydent Christian Wulff.

Zwierzyną łowną jest oczywiście on sam, a myśliwymi niemieckie media. W przekonaniu Wulffa to „Bild" rozpoczął na niego polowanie, do którego na zasadzie owczego pędu przyłączyły się inne media.

Grzebano w jego życiu osobistym, szukano najmniejszego śladu, który mógłby uzasadnić oskarżenia o korupcję i wykorzystywanie stanowiska do celów osobistych. W medialną kakofonię uwierzyć miała prokuratura, która w lutym 2012 roku wystąpiła z wnioskiem o pozbawienie prezydenta immunitetu, aby prowadzić przeciwko niemu śledztwo.

Następnego dnia prezydent RFN złożył swój urząd, zaledwie po 20 miesiącach jego sprawowania. Prokuraturę interesował pewien rachunek hotelowy z 2008 roku na sumę 745 euro. Zapłacił go producent filmowy Dawid Groenewold. On też miał wynająć dla Wulffów namiot na słynnym monachijskim święcie piwa Oktoberfest.

Dzisiaj, już po wyroku uniewinniającym, który uprawomocnił się kilka tygodni temu, prezydent atakuje z całą stanowczością nie tylko media, ale i elity polityczne, zwłaszcza z własnego środowiska partyjnego CDU. Zarzuca im, że nie broniły go, rzucając na pastwę goniących za sensacją gazet.

– Stałem się niewygodny dla możnych szefów medialnych – mówi wprost. I wyjaśnia, dlaczego się na niego zawzięli. Bo odważył się w samym centrum debaty o rolę islamu w społeczeństwie niemieckim na odważne stwierdzenie, że „islam należy do Niemiec". W dodatku obwiniał banki o pazerność, co było jedną z przyczyn światowego kryzysu finansowego, i nie pałał miłością do Kościoła katolickiego. Odwaga prezydenta miała więc być przyczyną jego kłopotów.

– Christian Wulff nie zrozumiał do dzisiaj, że jedynym narzędziem, którym posługiwać się może prezydent RFN, jest wygłaszanie przemówień, których treść musi być jednak przedmiotem konsensusu społecznego. Głowa państwa nie może polaryzować ani też próbować wytyczać kierunku politycznego – tłumaczy „Rz" prof. Werner Patzelt, politolog. Dlatego też nie powinien wygłaszać publicznie poglądów na temat obecności islamu w Niemczech w chwili, gdy toczyła się wielka debata społeczna na ten temat i wielu obywateli prezentowało odmienne stanowisko.

Nikt z czołowych niemieckich polityków nie przypuścił do tej pory tak frontalnego ataku na instytucje państwowe i społeczne RFN.

Media, przynajmniej niektóre, biją się w piersi. – W przypadku Wulffa można było odnieść wrażenie, że przeciwko niemu sprzysięgła się cała prasa – pisze „Spiegel" w najnowszym wydaniu. Przypomina jednak, że w sprawie było wiele niejasności, począwszy od półmilionowej pożyczki od przyjaciół po bezpłatne wakacje w posiadłościach zaprzyjaźnionych milionerów.

Nicolas Sarkozy ma takich rzeczy na koncie znacznie więcej i nikt mu nie robi z tego powodu zarzutów. Prokuratura obecnie bada jedynie, czy nie wykorzystywał swej pozycji, by dotrzeć do objętych tajemnicą śledztw w sprawach o nielegalne finansowanie swej partii. Sarkozy'ego i Wulffa łączy jednak bezgraniczne rozczarowanie funkcjonowaniem ich państw i ogromne rozgoryczenie.

– Byłbym dobrym prezydentem – przekonuje Wulff, promując swą książkę: „Ganz oben Ganz unten" (Na samej górze i na samym dnie). Nie jest bestsellerem. Sam 55-letni Wulff postarzał się w ostatnich miesiącach mocno, odeszła też od niego piękna i młoda żona. Ma wprawdzie 200 tys. euro rocznej dożywotniej emerytury, ale minimalne szanse na odzyskanie wiarygodności. Za to znacznie większe na wysokie odszkodowanie od Dolnej Saksonii, landu, którego był w przeszłości premierem. To prokuratura tego landu dała mu się szczególnie we znaki.

Cała sprawa przypomina wydarzenie z historii kółka myśliwskiego, które postanowiło odstrzelić zwierzę podlegające ochronie pod pretekstem, że jest z pewnością chore na wściekliznę – w taki sposób podsumował w wywiadzie dla „Spiegla" historię swego upadku były prezydent Christian Wulff.

Zwierzyną łowną jest oczywiście on sam, a myśliwymi niemieckie media. W przekonaniu Wulffa to „Bild" rozpoczął na niego polowanie, do którego na zasadzie owczego pędu przyłączyły się inne media.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019