W środku nocy z poniedziałku na wtorek w siedzibie władz samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej „premier" Aleksander Borodaj przekazał szefowi delegacji malezyjskich ekspertów Mohamedowi Sakri czarne skrzynki lotu MH17. To duże ustępstwo ze strony rebeliantów i popierającego ich Kremla. Jeszcze dzień wcześniej separatyści chcieli oddać zapisy lotu Moskwie. A potem aż przez 12 godzin negocjowali dokładne okoliczności przekazania skrzynek Malezyjczykom. Sakri był więc tak wdzięczny, że serdecznie podziękował „jego ekscelencji Borodajowi", człowiekowi zapewne współodpowiedzialnemu za zestrzelenie samolotu.
Rosja zdecydowała się jednak na jeszcze większe ustępstwo. Po 17 godzinach jazdy przez kontrolowane przez rebeliantów tereny pociąg z wagonami chłodniami z ciałami ofiar katastrofy dotarł we wtorek rano do Charkowa. Stąd pod wieczór zwłoki miały zostać odesłane holenderskim samolotem C130 Hercules do Amsterdamu, gdzie nastąpi ich dokładna identyfikacja przez ekspertów.
Zmiana nastąpiła także na samym miejscu katastrofy w okolicach wioski Hrabowe.
– Po raz pierwszy nasi eksperci mogą w zasadzie bez ograniczeń badać szczątki samolotu. Będą pracować przez cały dzień – powiedział rzecznik misji OBWE na Ukrainie Michael Bociurkiw.
Zmiana strategii Rosji jest przede wszystkim spowodowana obawami przez nałożeniem przez Brukselę sankcji – uważa Andreas Umland, ekspert Akademii Kijowsko-Mohylańskiej.