Po śmierci generała w Afganistanie

Ameryka zapewnia, że nadal interesuje ją bezpieczeństwo azjatyckiego kraju.

Publikacja: 07.08.2014 02:50

Po śmierci generała w Afganistanie

Foto: ROL

Tomasz Deptuła z Waszyngtonu

– Jesteśmy zdeterminowani, aby wypełniać naszą misję w Afganistanie i będziemy współpracować z naszymi afgańskimi partnerami w celu zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim żołnierzom koalicji i ludności cywilnej – zapewnia szef sztabu armii USA Ray Odierno po zastrzeleniu w Afganistanie dwugwiazdkowego generała Harolda Greene'a.

Gen. Greene zginął we wtorek podczas rutynowej wizyty w amerykańskiej bazie w pobliżu Kabulu, zastrzelony przez żołnierza ubranego w mundur Afgańskich Narodowych Sił Bezpieczeństwa. To właśnie te oddziały są intensywnie szkolone przez siły koalicji, a po wycofaniu obcych wojsk mają stanowić gwarancję bezpieczeństwa kraju.

Z relacji świadków wynika, że żołnierz w afgańskim mundurze otworzył ogień do grupy oficerów z karabinu maszynowego, raniąc m.in. także niemieckiego generała. Napastnik zginął na miejscu od kul żołnierzy, którzy odpowiedzieli ogniem. Nikt nie wziął bezpośredniej odpowiedzialności za zamach. Talibowie wydali jednak oświadczenie solidaryzujące się z zamachowcem.

Greene był zastępcą dowódcy Combined Security Transition Command-Afghanistan, odpowiedzialnym za szkolenie afgańskiej armii. Jego śmierć była w Pentagonie szokiem, bo do incydentu doszło wewnątrz jednej z baz wojskowych uważanych dotąd za względnie bezpieczne miejsca. Departament Obrony zapewnił jednak, że nie ma śladu kryzysu zaufania między Amerykanami i Afgańczykami.

USA nie straciły generała w bezpośrednich operacjach wojennych od czasu wojny w Wietnamie. Ostatnim oficerem tej rangi, który zginął na służbie, był natomiast gen. Timothy Joseph Maude, który stracił życie 11 września 2001 roku, gdy jeden z porwanych przez terrorystów samolotów uderzył w budynek Pentagonu.

Na Kapitolu polityczne reakcje na incydent były mieszane.  Jeden z wpływowych republikańskich senatorów wezwał prezydenta Obamę do zapewnienia bezpieczeństwa Amerykanom podczas operacji wycofywania sił zbrojnych z tego kraju.

Przewodniczący Komisji Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów Howard P. „Buck" McKeon był mniej dyplomatyczny. Jego zdaniem śmierć generała stanowi dowód na to, że Afganistan należy opuścić dopiero po wypełnieniu misji, zamiast uparcie się trzymać arbitralnie wyznaczonych politycznych dat. Konserwatyści w izbie niższej krytykują administrację za plany szybkiej ewakuacji z Iraku i Afganistanu bez osiągnięcia wyznaczonych celów prowadzonych tam misji.

Jeśli śmierć generała z rąk żołnierza sił afgańskich nie okaże się jedynie pojedynczym incydentem, prezydent Barack Obama stanie przed poważnym problemem. Strategia Białego Domu wycofywania się z Afganistanu opierała się na pozostawieniu po sobie dobrze wyszkolonych i karnych sił zbrojnych, zdolnych do ustabilizowania kraju. Już w tej chwili siły afgańskie liczą 335 tysięcy żołnierzy, podczas gdy siły koalicyjne liczą 47 600 osób (w tym 30 600 Amerykanów).

– Nie ma większych szans na długoterminową stabilizację w Afganistanie po wycofaniu się Amerykanów, jeśli nie zakończy się misji szkolenia sił afgańskich – ostrzega Sean Kay, profesor nauk politycznych z Ohio Wesleyan University.

Tomasz Deptuła z Waszyngtonu

– Jesteśmy zdeterminowani, aby wypełniać naszą misję w Afganistanie i będziemy współpracować z naszymi afgańskimi partnerami w celu zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim żołnierzom koalicji i ludności cywilnej – zapewnia szef sztabu armii USA Ray Odierno po zastrzeleniu w Afganistanie dwugwiazdkowego generała Harolda Greene'a.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174