- Mamy cały szereg nierolniczych produktów, gdzie nasi przede wszystkim europejscy partnerzy są od nas bardziej uzależnieni niż my od nich. To dotyczy na przykład importu samochodów, szczególnie samochodów używanych. Dotyczy to także produktów przemysłu lekkiego, które możemy produkować sami. Nie wszystkich, ale np. niektórych typów odzieży - wyjaśnił Biełousow, cytowany przez agencję RIA-Nowosti.
Polityk dodał, że rosyjskie ministerstwo gospodarki ma już przygotowaną listę kontrsankcji, jednak wyraził nadzieję, że "zdrowy rozsądek zwycięży" i nie będą musiały być wprowadzone w życie.
Tymczasem przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy oświadczył dziś, że nowe unijne sankcje wejdą w życie w piątek. Jak podał PAP, według nieoficjalnych informacji lista objętych sankcjami wizowymi i finansowymi miałaby zostać rozszerzona o 24 osoby i firmy. Sankcje gospodarcze miałyby obejmować m.in. zakaz pozyskiwania funduszy na europejskich rynkach kapitałowych dla firm z przemysłu obronnego oraz państwowych przedsiębiorstw naftowych z Rosji. Według przecieków sankcje miałyby dotknąć Gazprom Bank, Gazprom Nieft, który jest naftową filią Gazpromu, koncerny Rosnieft i Transnieft.