Moskiewski dziennik „Kommiersant" poinformował, że na kolejnym posiedzeniu stałych przedstawicieli państw członkowskich Unii (tzw. Coreper) w ostatnim dniu września rozpocznie się proces wycofywania się UE z sankcji przeciw Rosji. – To element rosyjskiej wojny propagandowej – skomentował tę informację „Rz" eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski.
Rosyjski dziennik przypomina, że ogłaszając 12 września ostatni pakiet sankcji przeciw Rosji, przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy powiedział, że co pewien czas będzie sprawdzane, czy sankcje można znieść: częściowo lub w całości. Najprawdopodobniej w Moskwie doszli do wniosku, że jeśli w Donbasie zakończyły się duże starcia z armią ukraińską, to Rosja może liczyć na zniesienie ograniczeń.
Od 17 marca UE dziewięciokrotnie ogłaszała kolejne sankcje przeciw Rosji, w sumie objęły one 23 firmy, 119 osób otrzymało zakaz wjazdu. Ponadto wprowadzono ograniczenia przeciw rosyjskiemu przemysłowi zbrojeniowemu, energetycznemu i sektorowi finansowemu. Moskwa w odpowiedzi wprowadziła na początku sierpnia embargo na część produktów sprowadzanych z Unii, przede wszystkim żywność. Teraz Kreml sugeruje, że mógłby znów dopuścić europejskich producentów na swój rynek.
– W zeszłym tygodniu Parlament Europejski jeszcze raz przypomniał, na jakich warunkach sankcje mogą zostać zniesione. W Donbasie muszą przestać strzelać, a rosyjskie wojska muszą go opuścić. To, że odpruli sobie naszywki i udają, że ich nie ma, niczego nie zmienia – przypomina Saryusz-Wolski.
– Jeśli Rosja się nie wycofa, to zamiast zniesienia sankcji mogą one zostać wzmocnione – dodał.