Podjęta w poniedziałek decyzja parlamentu w Budapeszcie umożliwia Gazpromowi ominięcie przeszkód prawnych stawianych przez Unię Europejską, która uniemożliwia firmom prowadzącym dystrybucję paliwa gazowego jednoczesne budowanie i eksploatację sieci przesyłowych.
Poprawka zaproponowana przez Antala Rogána, szefa frakcji parlamentarnej Fideszu i jednego z najbardziej zaufanych ludzi Viktora Orbána, umożliwia uzyskanie od Węgierskiego Urzędu Energetycznego zgody na budowę nowego gazociągu każdej firmie, która nie jest certyfikowanym operatorem linii przesyłowych.
W nowych przepisach nie został z nazwy wymieniony Gazprom, ale nie ma wątpliwości, że chodzi o uspokojenie Rosjan, którzy napotkali sprzeciw Unii Europejskiej. Aby go obejść, namawiają sprzyjające im kraje do omijania regulacji europejskich – tak jak wcześniej w Bułgarii. Węgrzy nie przejęli się faktem, że Sofia ma już w Brukseli problemy z powodu sprzyjania Gazpromowi.
Kolejny już w ostatnich miesiącach prorosyjski gest Budapesztu wywołał irytację zarówno w Brukseli, gdzie przedstawiciele Komisji Europejskiej ostrzegali wcześniej Węgrów, jak i w Waszyngtonie, gdzie poniedziałkową poprawkę uznano za jeszcze jeden przykład antyzachodniej orientacji w polityce Fideszu.
Krytycznie na nowy przejaw promoskiewskiej polityki Orbana zareagowały opiniotwórcze media zachodnie. „Węgry zignorowały ostrzeżenia Brukseli dotyczące budowy wspieranego przez Kreml gazociągu" – napisał „Financial Times". „New York Times" wzywa wręcz do ostrzejszego ukarania Budapesztu za pogardę okazywaną wartościom zachodnim.