Reklama

Katalońskie referendum przełomem w drodze do niepodległości

Niedzielne głosowanie niczego nie rozstrzyga, ale może być przełomem w dążeniu do niepodległości.

Publikacja: 10.11.2014 03:11

Zwolennicy niepodległości Katalonii nie mają wątpliwości, że osiągną swój cel

Zwolennicy niepodległości Katalonii nie mają wątpliwości, że osiągną swój cel

Foto: AFP

Barcelona wyglądała wczoraj tak, jakby nie była już częścią Hiszpanii. Katalońskie flagi, uliczne wiece zwolenników oderwania regionu od Hiszpanii, demonstracje i patriotyczne przemówienia, że najwyższy czas skończyć z 300-letnią zależnością od Madrytu.

Na wielkich ekranach w wielu miejscach stolicy Katalonii można było obejrzeć archiwalne zdjęcia z obalenia muru berlińskiego oraz relacje z Berlina, gdzie trwały uroczystości upamiętniające to wydarzenie sprzed 25 lat. Przekaz był jasny: skoro Niemcom z NRD udało się wyrwać z żelaznego uścisku Związku Radzieckiego, to dlaczego nie miałoby się i nam udać z Hiszpanią. Nie zabrakło też odniesienia do Szkocji, mimo że referendum niepodległościowe zakończyło się tam porażką separatystów. Ale na referendum zgodził się rząd Davida Camerona.

Liczy się frekwencja

Tymczasem rząd Mariano Rajoya w Madrycie nie chce nawet słyszeć o jakiejkowiek formule głosowania nad niepodległością Katalonii. Trybunał Konstytucyjny uznał, że nielegalne jest zarówno referendum, jak i niezobowiązujące tzw. konsultacje społeczne. A domagało się ich 80 proc. mieszkańców regionu.

W tej sytuacji zwolennicy niepodległości zorganizowali wczoraj zwykłe głosowanie, będące swego rodzaju gigantycznym badaniem opinii publicznej z udziałem 40 tys. wolontariuszy różnych organizacji pozarządowych. Ustawili oni 6,7 tys. urn do głosowania w 1317 lokalach w całej Katalonii. Na uczestników czekały karty z dwoma pytaniami: Czy chcesz, aby Katalonia była państwem? Jeżeli tak, to czy Katalonia ma być państwem niepodległym? Jak wynika z sondaży rządowego (katalońskiego) Centrum Badań Opinii z końca października, za niepodległością zamierzało głosować 49,4 proc. uczestników, a przeciwko ?32,3 proc.

– Liczymy, że za niepodległością opowie się większość, ale najważniejsza jest frekwencja – przekonuje „Rz" Marti Estruc z Diplocat, czyli Publicznej Służby Dyplomatycznej, prywatnej organizacji wspieranej przez rząd Katalonii. Zadowalająca organizatorów wczorajszego głosowania frekwencja to co najmniej ?1,8 mln uczestników. Bo tyle było osób demonstrujących ?11 września tego roku w Barcelonie.

Reklama
Reklama

Taki wynik upoważni premiera Artura Masa do ustąpienia wraz całym rządem, co byłoby równoznaczne z rozpisaniem nowych wyborów do parlamentu katalońskiej autonomii. – Może to nastąpić już w grudniu – tłumaczy Marti Estruc. Jedynym tematem kampanii byłaby wtedy sprawa niepodległości, a same wybory pełniłyby już rolę de facto całkowicie legalnego referendum niepodległościowego. W tej sytuacji nowy parlament, złożony w większości z separatystów, mógłby ogłosić jednostronną deklarację niepodległości Katalonii już na początku przyszłego roku. Taki jest plan.

– Jest jeden problem. Dwa największe ugrupowania polityczne Katalonii nie są do końca zgodne, czy jednostronna deklaracja niepodległości byłaby właściwym rozwiązaniem – mówi „Rz" Kai-Olaf Lang, ekspert berlińskiej fundacji Nauka i Polityka. Wrócił właśnie z Barcelony i jest przekonany, że nastroje separatystyczne są niezwykle silne, mało więc prawdopodobne, aby miały osłabnąć po wczorajszym głosowaniu .

Licząca 7,5 mln mieszkańców Katalonia to odrębne naród, język, kultura i tradycja. Mieszkańcy autonomii czują się pokrzywdzeni faktem, że aż 8 proc. PKB regionu, a więc całe 15 mld euro rocznie, trafia do Madrytu w formie janosikowego. Przy tym rząd centralny odrzuca od lat wszelkie żądania zmiany tego stanu rzeczy. Wzmaga to dążenia niepodłegłościowe.

Co dalej?

Zwolennicy zerwania więzi politycznych z resztą Hiszpanii proponują Madrytowi negocjacje w sprawie proporcjonalnego podziału długu całego kraju i przeprowadzenia rozwodu w sposób jak najmniej bolesny dla obu stron. – Moja oferta to prawo i konstytucja – odpowiada niezmiennie premier Rajoy. Nikt nie ma pojęcia, jaki będzie dalszy ciąg konfrontacji Madrytu z Barceloną. Jedno jest pewne: jeżeli Katalończycy nie zrezygnują z walki o swe cele, wcześniej czy później problem dotrze do Brukseli.

– UE nie ma obecnie żadnej strategii w tej sprawie poza przekonaniem, że nie da się jej rozwiązać na gruncie prawnym i konieczny jest dialog obu stron – zapewnia „Rz" Ian Duncan, eurodeputowany ze Szkocji i rzecznik grupy międzynarodowych obserwatorów wczorajszego głosowania. Niepodległa Katalonia chciałaby być członkiem UE, czemu może się starać przeszkodzić Madryt. Tak przynajmniej głosi.

– Katalończycy mają jeden poważny atut – są nim międzynarodowe rynki finansowe – mówi Kai-Olaf Lang. Sęk w tym, że gdyby doszło do jednostronnej deklaracji niepodległości Katalonii, wierzycielom Hiszpanii mogłyby puścić nerwy. To najgorszy scenariusz dla całego państwa.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1394
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama