Korespondencja z Nowego Jorku
Prezydent USA zapowiedział także dalszą bezwględną walkę z terroryzmem oraz szereg nowych inicjatyw, które mają jednak niewielkie szanse na przyjęcie przez zdominowany przez republikanów Kongres.
Godzinne przemówienie do połączonych izb Kongresu, wygłoszone w nocy z wtorku na środę czasu polskiego, spotkało się z mieszanymi reakcjami. Widać to było już po wyrazie twarzy dwóch osób zasiadających za prezydencką mównicą – uśmiechniętego demokratycznego wiceprezydenta Joe Bidena oraz siedzącego z kamienną miną republikańskiego przewodniczącego Izby Reprezentantow Johna Boehnera, rzadko składającego ręce do oklasków. Podobnie reagowali zebrani na sali członkowie Kongresu. Republikanie konsekwentnie nie klaskali i nie wstawali zmiejsc, gdy Obama mowił o wielu problemach – począwszy od propozycji wprowadzenia bezpłatnego szkolnictwa wyższego, poprzez nową politykę wobec Kuby, po zmiany klimatyczne.
Prezydent rozpoczął przemówienie od ogłoszenia końca kryzysu. Przypomniał, że rok 2014 był przełomowy – gospodarka utworzyła najwięcej miejsc pracy od 15 lat. Ogłosił też cały szereg propozycji, które miałyby pomóc klasie średniej wciąż usiłującej stanąć na nogi po wielkiej recesji.
Prezydent wezwał Kongres do uchwalenia ulg podatkowych dla osób płacących za opiekę przedszkolną i pozaszkolną. Zgłosił też propozycję, aby Stany Zjednoczone zapewniły wszystkim bezpłatne dwuletnie studia na lokalnych college'ach publicznych (community colleges).