Do ataku doszło pół dnia po innym zamachu w centrum Kopenhagi, na kawiarnię, w której odbywało się seminarium dotyczące wolności słowa. Brał w niej udział szwedzki autor karykatur Mahometa. Zginęła jedna osoba zginęła, a trzy zostały ranne.
Policja duńska na razie nie jest pewna, czy oba wydarzenia są ze sobą powiązane. Ale bardzo przypominają krwawe zamachy ze stycznia w Paryżu, tam też najpierw zamachowcy zaatkowali cel związany z karykaturami Mahometa, a potem z mniejszością żydowską (koszerny supermarket). Z obu miejsc zamachowcom udało się zbiec.
Trwa wielka akcja policji, nie tylko duńskiej, ale i z sąsiednich Niemiec. O ciężko rannym pod synagogą na razie nic nie wiadomo. Dwaj ranni to policjanci.
Atak na kawiarnię, do którego doszło w sobotę po południu, wyglądał jak próba skopiowania ataku na paryską redakcję „Charlie Hebdo". I zastraszenia zwolenników karykatur Mahometa.
W kopenhaskiej kawiarni Krudttonden odbywała się w sobotę o sztuce, bluźnierstwie i swobodzie wypowiedzi. Uczestniczyli w niej Lars Vilks, szwedzki autor karykatur Mahometa, oraz Francois Zimeray, ambasador Francji, kraju, który w styczniu doświadczył najkrwawszego zamachu wymierzonego w swobodę słowa.