Komisja Europejska przedstawiła w środę agendę imigracyjną, która przewiduje, że Polska będzie musiała przyjąć u siebie kilka tysięcy azylantów. Do tej pory nieproporcjonalnie wielu uchodźców przyjmuje zaledwie kilka państw UE, w tym Niemcy i Szwecja. — Potrzebne jest równe rozłożenie ciężaru — mówił Franz Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej.
Zajmujący się bezpośrednio problemami migracji komisarz Dimitris Awramopulos potwierdził doniesienia z poprzednich dni, że dystrybucja imigrantów będzie brała pod uwagę następujące czynniki: liczbę ludności, produkt krajowy brutto, bezrobocie oraz dotychczasową liczbę azylantów na milion mieszkańców. Właściwie każde z tych kryteriów działa na rzecz zwiększenia strumienia uchodźców przybywających do Polski: jesteśmy 6. pod względem ludności krajem UE, mamy spadające bezrobocie, mało azylantów, a nasz PKB sytuuje nas na 8. miejscu w UE. Współczynniki są tak skonstruowane, że działają na niekorzyść Polski. Bo PKB liczony jest w ujęciu bezwzględnym, a liczba azylantów na milion mieszkańców.